Pewien olsztyński mecenas chciał dokonać cudu. Otóż, w sprawie ciągnącej się 5 lat utrzymywał dosyć kontrowersyjną tezę. Twierdził, że pewien człowiek pogrążony w śpiączce na chwilę się z niej wybudził, sporządził testament i zaraz potem się w śpiączkę pogrążył. Aby zweryfikować prawdopodobieństwo takiego przebiegu choroby musiałbym się zwrócić do medyków z UWM. Obawiam się, że by mnie wyśmieli, albo (co gorsza) skierowali na przymusowe leczenie. Zbyt bardzo cenię sobie wolność. Również tę zewnętrzną. Sąd zajmował się tą sprawą bardzo długo. W końcu klient mecenasa sprawę przegrał. Dojna krowa zdechła. Widocznie sąd doszedł do wniosku, że na podstawie jego doświadczenia i być może opinii biegłych takie cuda to tylko na papierze. Szkoda zamieniać togę na kaftan bezpieczeństwa.
Mecenasa do czubków nie zabrano. Ma się bardzo dobrze. Mówicie, że w Olsztynie nie dzieją się rzeczy ciekawe? Błąd!
Życie pisze scenariusze ciekawsze niż wyobraźnia. Wystarczy usunąć z nich najbardziej drastyczne elementy, aby wyglądały na prawdopodobne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.