Do USA przybyłem bez prawa jazdy. Po 2 tygodniach przygotowań egzamin zdałem. Jest różnica w poziomie sadyzmu egzaminatorów w Polsce i za oceanem i to nie dotyczy tylko prawa jazdy. Polski egzaminator staje na głowie, żeby pokazać, jak marny z niego dydaktyk. Polska to miejsce wyjątkowe pod tym względem.
Wracając do Polski wyrobiłem sobie w AAA (Automobile Association of America) międzynarodowe prawo jazdy. Ten dokument wraz z amerykańskim prawem jazdy upoważniał kierowcę do poruszania się po polskich drogach przez rok. Przyszła pora egzaminu. Oblałem! Poprawka. Trafił się jakiś egzaminator o cywilizowanym wyrazie twarzy. Stresu zero. Panie, pan świetnie jeździ. Co jest? Zdał pan.
Ta historia zdruzgotała mnie jako egzaminatora. Doszedłem do wniosku, że nie jestem w stanie egzaminować nikogo, bo poczułem na własnej skórze, że egzaminowany może odczuwać blokujący stres. Wyprowadziłem konsekwencje i przestałem tak szybko jak mi pozwoliło na to prawo i dobre obyczaje być nauczycielem akademickim. Lubiłem to robić i podobno umiałem. Zmieniłem jednak fach, bo według mnie nie jest możliwe w wielu przypadkach wystawienie obiektywnej oceny, gdy egzaminowany odczuwa stres.
"Gwiazda Autostrady" w wykonaniu zespołu Deep Purple sprzed 50 lat. Szołbiznes powinien coś zrobić z prawem autorskim, bo niedługo najlepsze kawałki będą dostępne za darmo. Na razie jeszcze wielu współautorów utworów z lat 60 i 70 żyje. Ale niedługo zacznie się final countdown. Obecnie produkowane badziewie nie jest w stanie przebić przysłowiowej Osieckiej. Jedyna nadzieja szołbiznesu w tym, że kolejne pokolenia będą znacznie głupsze od nas. Oni nad tym usilnie pracują za pomocą sztucznej inteligencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.