W kolejnym wpisie staram się dokonać akrobatycznej sztuki - skopania sobie tyłka. Opowiem o epizodach, które stworzyły ze mnie wielokrotnego geniusza. Na końcu umieszczam pewną dygresję o człowieku znanym i lubianym.
Jak wspominałem, podstawówkę zmieniałem 13 razy. Przyczyny były niezależne ode mnie. Kiedyś byłem z rodziną w Centrum Handlu i Biznesu na ulicy Wilczyńskiego. Wspominałem tę historię. Dokonałem małego pokazu. Powiedziałem, że w sklepie, do którego wchodzimy na pewno jest ktoś, z którym chodziłem do jednej szkoły. Bingo! Okazało się, że ekspedientka chodziła ze mną do jednej klasy w Szkole Podstawowej w Lubominie. Było wesoło.
Przy takiej częstotliwości, jedynym elementem stałym była zmiana. W każdej ze szkół musiałem nadganiać materiał, lub robiłem za geniusza, który wszystko wie (jeśli akurat w poprzedniej szkole materiał był zrealizowany z wyprzedzeniem). W tym ostatnim przypadku człowiek wskakiwał na saneczki opinii i miał cały czas z górki.
Te zmiany ukształtowały też we mnie inne strony charakteru. Byłem prawie kosmitą. Co chwila poznawałem inne środowisko i badałem jak ono działa. Nie starałem się być wysoko w hierarchii klasowej, bo wiedziałem, że za chwilę to będzie niepotrzebne. Najczęściej z początku kolegów wybierałem wśród łobuzów - postrachów klasy i szkoły, którzy byli moją agencją ochrony. W zamian pomagałem im w nauce.
Dygresja olsztyńska
W Olsztynie chodziłem do podstawówki numer 7. Byłem tam 2 razy. W porównaniu do innych szkół było tam dużo młodocianych szpanerów. Tych nigdy nie lubiłem. Była tam też gwiazda koleżeństwa i kultury osobistej. Obecny dyrektor PAN w Olsztynie był moim klasowym kolegą. To był dzieciak "do rany przyłóż". Lubiany przez wszystkich, bardzo dobrze wychowany. Szlachetność jego charakteru (uznawana przez wszystkich kolegów) znalazła odzwierciedlenie w jego pseudonimie, którego nie podam. Mam około 300 kolegów z podstawówek, więc mą opinię opieram na dużej ilości obserwacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.