W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

poniedziałek, 12 listopada 2018

Zd-rada

Szanowni Państwo,
tak jak obiecałem, postanowiłem dokonać jawnej zdrady Piotra Obarka. Przechodzę
na chwilę na drugą stronę barykady. Ta zdrada jest tym bardziej okropna, że znam Piotra i Mateusza dość długo i wiem, że oni czegoś takiego by nigdy nie zrobili. Będąc z nimi w jednym okopie można mieć pewność że  nie zastrzelą podstępnie. Nie strzelą nawet focha.

Otóż, Panie mecenasie Szczechowicz, współczuję Panu. Jest Pan oddanym pełnomocnikiem Rektora. Ciągle jest Pan przy nim, jak Sancho Pansa. Tylko, że ten Don Kichot wymaga więcej. Chce, aby to Pan zamiast niego walczył. Popadł w uzależnienie do tego stopnia że niedługo będzie Pana wysyłał jako prokurenta do dentysty. Bardziej od stomatologii obawia się przesłuchania przez Obarka. Znieczulenie tu nie pomoże, a wręcz może zaszkodzić. Mam dla Pana radę jak tego przesłuchania uniknąć. Niech Tomrich ustanowi pełnomocnika do spraw przesłuchań. To dosyć nowatorskie rozwiązanie prawne. Gdyby je Pan zastosował wprost,  wzięto by Pana i eRektora za wariatów. Wyobraża Pan sobie? Sąd chwyciłby natychmiast za telefon i wykręcił numer do psychiatryka. Radca prawny przesłuchiwany zamiast klienta. To się często dzieje w rzeczywistości, ale nikt się nie posuwa do tego, aby przesłuchiwać kogoś pod jego nieobecność.
Aby dokonać niemożliwego należy stworzyć teorię. Trzeba wyjść od tego, że eRektor ma być przesłuchiwany jako strona a nie świadek. Należy uzasadnić, że w tym przypadku możliwe jest ustanowienie pełnomocnika. Jest to dosyć trudne i karkołomne. Od czegóż tytuły i autorytety? Niech Pan leci do Chmaja i poprosi o opinię. Gdy się wypowiedzą w jakiejś kwestii profesor konstytucjonalista i doktor habilitowany nauk prawnych to każdy będzie się bał to ignorować. Google też może pomóc. Pan jest świetnym psychologiem i zna ten mechanizm.
To jest  trudne dlatego, że w KRSie Ryszard Górecki jest wymieniony jako jedyna osoba upoważniona do reprezentowania uczelni. Nie może więc wyznaczyć żadnego innego członka organu bo tym organem jest on - jedyny, boski. Trudno podważyć decyzję sądu rejestrowego, ale należy próbować.
Stanowczo odradzałbym, aby to Pan został tym przesłuchiwanym pełnomocnikiem. To by zbyt pachniało Monty Pythonem. Poza tym ryzykowałby Pan tym, że ktoś by doniósł o tym do Izby Radców Prawnych. Niech Pan weźmie ochotnika. Najbardziej nadaje się do tego Przyborowski. Jedynie on może podjąć się takiej misji biorąc ją na poważnie.

Cała ta sytuacja zmusza mnie do zasugerowania, aby również Pan nie pojawiał się w sądzie. Radzę zasłonić się podwójną gardą. Te ryzykowne pomysły powinien przeprowadzić jakiś radca z Pana kancelarii lub któryś z etatowych radców UWM. Trzeba tak zrobić, bo jest ryzyko ośmieszenia.
Przepraszam, że podaję Panu rozwiązanie pachnące obstrukcją procesową, ale niczego lepszego nie byłem w stanie wymyślić. Mimo to, cud przesłuchania pod nieobecność może się ziścić i rozpocznie się epoka nieosobistych przesłuchań. Trzymam kciuki!

PS
Niech Pan uspokoi Tomricha, bo on tak trzęsie tyłkiem przed jutrzejszym przesłuchaniem, że na osiedlu Brzeziny występują ruchy tektoniczne i od tygodnia mi szklanki latają po stole. Nie musi iść do sądu. Przecież w najgorszym wypadku grozi mu tylko niewysoka grzywna. Stron się nie doprowadza siłą. Niech pamięta - melisa, a nie Metaxa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.