Prorektor-elekt Mini-Max podobno karetką na sygnale pojechał do Warszawy by ratować stołek poprzez całowanie klamki Gowina. Ten niezrozumiały zwyczaj pozostał z poprzedniej epoki. Było trudno wsiąść bo już się przykleił do fotela prorektora. Profesorowi trzeba wyjaśnić, co to są działania zgodne z prawem. Różnią się od pozakulisowych. Robi zupełnie bez sensu, bo niezależnie od osoby nowego rektora Collegium Medicum powstanie, bo nie ma innego wyjścia i prorektorem będzie. Tylko, że po swoim desperackim kroku będzie czuł chłód w przypadku nastania innego rektora. A po co? Widocznie chce, aby oprócz Góreckiego skompromitował się również Gowin. Lekarze w polityce to gorzej niż największa choroba. Podobno to człowiek inteligentny i nie pozbawiony poczucia humoru. Pozostaje pytanie. Dlaczego nie widzi śmieszności swojej i Góreckiego?
Aby dać dalsze dowody swej ignorancji Górecki prosił o poparcie Związki Zawodowe. Te odmówiły, bo wiedzą, że mianowanie i wybór rektora nie jest w ich kompetencji.
Poza tym, skoro wszystko w sprawie wyborów jest lege artis, to po co podejmować działania nie lege artis? Szaleństwo trwa. A może depesze agencyjne są zepsute i zniekształcają informację dostarczaną do naszego centrum telekomunikacyjnego, albo Poducha zmyśla dla jaj, zamiast pójść po nie do sklepu?
Pozdrawiam
p.o.Ducha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.