W moich badaniach rysiologicznych kolejny kierunek wyznacza artykuł z piątkowej Gazety Olsztyńskiej "Rektor znów chce być rektorem". Tym razem przedmiotem są objawy obłędu zbiorowego. Rektor mówi "Moją kandydaturę poparło ponad 70 osób i jeśli mówimy o zaskoczeniu, to zaskoczony jestem tą liczbą ponieważ nikogo o poparcie nie prosiłem. Naprawdę."
Moja teza brzmi następująco: słowo "naprawdę", użyte przez rektora dowodzi freudowskiego przejęzyczenia. On sam nie wierzy w to co mówi, a chce to wmówić rozmówcy. Troszkę przedobrzył ze zbieraniem poparcia i popadł w śmieszność. Dlatego twierdzi, że o poparcie nie prosił.
Niezależne źródła informowały Poduchę, że rektor bywał na różnych wydziałach, wręczał premie i uprawiał publiczne samouwielbienie. Tłumaczył, że jedynie on może wziąć berło stworzone przez Obarka. Pielgrzymkę tą uprawiał w styczniu i lutym. Pątnika widziało wielu ludzi. Czyżby ulegli zbiorowej halucynacji? A może rektor ma sobowtóra, który robi sobie z niego jaja i łazi po UWM wygadując głupoty w ten sposób narażając go na śmieszność, gdy mówi, że o poparcie nie zbiegał? Trudno jest to zbadać, ponieważ premie były w takiej wysokości, że raczej do poparcia nie zachęcały.
Zdumieniem w ramach samochwalnej pielgrzymki rektora przywitano premię dla nowego pracownika Wydziału Prawa i Administracji, który premię dostał tuż po objęciu pracy na tym wydziale. Okazało się, że przyczyną tej premii jest to, że jest członkiem "nieprzypadkowego elektoratu", senatorem. Jest to prawdziwy człowiek renesansu - geodeta, prawnik i działacz związku zawodowego "Solidarność". Solidarny z rektorem. Pokorne cielę dwie matki ssie. To zdaje się ta śmiała decyzja o dodatkowym zatrudnieniu tego dżentelmena wywołała konieczność dodatkowych wyborów do Senatu upływającej kadencji. Czegoż się nie robi dla zdobycia jednego głosu na jedynego kandydata?
Liczba popierających kandydaturę jest imponująca. Można powiedzieć, że kandydaturę poparli "prawie wszyscy". W matematyce "prawie wszystkie" oznacza wszystkie elementy zbioru z wyjątkiem skończonej ilości. Czyli, gdyby rektora poparł 1 pracownik to by było to samo. Z punktu widzenia prawa też.
Swoistego comming out-u dokonał dziekan Heller. Mówił o tym redaktorowi Gazety Olsztyńskiej jak dobrze będzie gdy rektorem będzie ten jedyny kandydat. Mówił o tym, że się tego poparcia nie wstydzi, a nawet chwałę rektora głosił na wydziale. Znowu coś freudowskiego? Jak można mówić o wstydzie w tym przypadku? Coś jest na rzeczy.
W każdym razie 70 zgłoszeń kandydatury jedynego kandydata to dziwne zjawisko. Można się zastanawiać nad jego naturą. Czy doszło do zbiorowego obłędu? Można się
domyślać, że wraz z wyrazami poparcia dla rektora pojawią się wyrazy
poparcia przez rektora. Procedurę zgłaszania kandydata powinno się uzupełnić o składanie formularza na podwyżkę w razie jego zwycięstwa.
Kolejna odsłona groteskowego przedstawienia udającego wybory, które Gazeta Olsztyńska nazywa "plebiscytem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.