Pewien czytelnik zwrócił mi uwagę na to, że niewłaściwie nazwałem sondażem to, co on nazywa sondą. Aby ułatwić mu percepcję rzeczywistości zmieniłem określenie tego "czegoś" na to, co mu pasuje. Zwrócił mi uwagę na to, że to nie czerwone rowery były kradzione lecz pomarańczowe, a ja jestem daltonistą i należy mi zabrać prawo jazdy.
Doszedłem do wniosku, że jednak nazywanie tego "czegoś" sondą jest też przesadą. Może nie tak grubą, jak poprzednio, ale też istotną. Za to Państwa przepraszam. Starałem się unikać słowa "manipulacja", bo jak się teraz pisze o artykule w gazecie, programie telewizyjnym dowolnej stacji o publicystyce w ogóle a nawet o programie informacyjnym, że jest w nim manipulacja jest zwykłym pustosłowiem. Niemal tautologią. Wszystko manipuluje. Doświadczył tego Mariusz Kowalewski w TVP, ale że mu było za mało poszedł z deszczu pod rynnę - do Newsweeka.
Wróćmy do naszych baranów. Gazeta Wszeteczna zadała jedno pytanie, na które umieściła dwie odpowiedzi, które pochodzą z wymiarów nie dających się ze sobą pogodzić. Jak to mówią matematycy - są ortogonalne, a po
humanistycznemu - prostopadłe. Są cztery rzeczywistości, które połączono. Maszt niewątpliwie okaże wpływ na krajobraz, również zmieni jakość połączeń telefonicznych i internetowych. W sprawie jego budowy wydano dwie decyzje. Odmowę ratusza i pozwolenie wojewody.
Pobieżna analiza wykazuje, że można zadać cztery pytania
1. Czy budowa masztu to niszczenie krajobrazu?
2. Czy budowa masztu to inwestycja niezbędna w dzisiejszych czasach?
3. Czy decyzja odmowna ratusza to lekceważenie mieszkańców?
4. Czy decyzja zezwalająca wojewody to lekceważenie mieszkańców?
Na każde pytanie dałbym możliwość odpowiedzi w skali 1 do 10 oraz odpowiedź "nie mam zdania". Problemem może być, że Gazeta Wszeteczna nie dysponuje odpowiednim oprogramowaniem, aby to zrealizować. Tu bym ją odesłał do doświadczeń sklepów internetowych. Tam są takie rozwiązania. Można je podejrzeć i wdrożyć. Pamiętam, 30 lat temu, gdy jeszcze redakcja mieściła się na Głowackiego, staliśmy na papierosku na poziomym korytarzu z kolegą i zastanawialiśmy się, jak zachęcić Warszawę do "wejścia w Internet". Gdyby nas wtedy posłuchali, to może by mieli obecnie lepsze narzędzia i cywilizacja cyfrowa lepiej by się tam zakorzeniła.
No dobra, do celów manipulacji obecne instrumenty są w zupełności wystarczające. Aby zasugerować, że blond żona Kowalskiego to ladacznica można przecież zadać pytanie z dwoma możliwościami odpowiedzi:
Czy żona Kowalskiego to:
1. blondynka i ladacznica
2. brunetka
Według mniej więcej takiego schematu to "coś" spreparował jego autor. Widać, że w tym "czymś" chodziło o uzyskanie rezonansu emocjonalnego poprzez powiązanie wojewody z lekceważeniem mieszkańców.
Ja na miejscu czytelników Gazety bym uważał, aby nie zmanipulowała ich do takiego stopnia, że nie będą w stanie trafiać do otworu deski klozetowej. Z tego powodu rozkład toalet w siedzibie Agory badała nawet komisja śledcza zaniepokojona tym, czy Adam Michnik nie wdepnął w efekt manipulacji. Mogą ich przekształcić w goryli - feministów (takich, jak na plakacie w pomieszczeniu redakcji w poniższym klipie), aby zaspokajali dziennikarki "Wysokich Obcasów". Pierwszy klip należy obejrzeć do końca. Po pokazaniu logo jest "post scriptum", bez którego aluzje defekacyjne mogą być niezrozumiałe,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.