Moje czarodziejki doniosły mi, że na Kremlu szerzy się magia. Według nich w "Trzecim Rzymie" rządzi szamanizm. Siergiej Szojgu jest w połowie Rosjaninem, a w połowie tataro-mongołem. Woził Putina do swojej rodzinnej Tuwy, gdzie bawił go szczególnym rodzajem etnografii - pokazywał mu obrzędy swoich ziomali. W ten sposób zbawca chrześcijaństwa przeszedł animistyczną inicjację. Z drugiej strony sam Szojgu ochrzcił się dopiero niedawno. Jak twierdzą czarodziejki - w celach wizerunkowych. Znamy podobny przypadek ślubu kościelnego w Polsce.
Długa jest tradycja alternatywnych metod leczenia w Rosji. Najbardziej znanym jest niewątpliwie Rasputin, który leczył syna Mikołaja II z hemofilii. Mniej znaną jest Dżuna - Asyryjka, która zajmowała się alternatywną terapią Breżniewa.
Teraz o wieczną młodość i zdrowie Putina dbają szamani. Ci z Tuwy. Z kolei ci z Jakucji twierdzą, że w Putina wstąpił zły duch. Jakucki szaman, który przyjechał wypędzać Putina z Kremla został (według tradycji) zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.
Szkoda, że do psychuszki nie trafił główny ideolog i architekt "rosyjskiego świata" - patriarcha św. Cyryl z KGB. Putin ma bardzo mocne poparcie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej patriarchatu moskiewskiego. Rosjanie wierzą, że wykonuje on misję niebios. To na zewnątrz - dla ludu. Rzeczywistą opoką duchową Kremla jest według moich źródeł animizm.
Doniesienia moich wróżek podobne są do doniesień Radia Svoboda na ten temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.