|
Dzięki uprzejmości Mike'a |
Radosław Dziekan opisał swą pracę habilitacyjną. Z opisu wynika, że byłaby na poziomie pracy licencjackiej lub magisterskiej z informatyki. Byłaby-po korekcie. Bo jeśli w pracy rzeczywiście informacja jest zdefiniowana w taki sposób, jak u Radosława "Informacja to podstawowy czynnik warunkujący racjonalne i przewidywalne funkcjonowanie rynku nieruchomości" to obeznany z nauką recenzent zwróciłby mu uwagę na to, żeby nie brał się za określanie rzeczy, o których nie ma pojęcia. Co gorsza, to co pisze przeczy zdrowemu rozsądkowi. Definicja informacji jest wynikiem wielu badań. Informację w kanałach łączności badał Shannon. Wielu ludzi nad tym nadal pracuje. Między innymi Sasza Szen. Natomiast to, co pisze Dziekan Radosław, to bełkot obliczony na ciemnotę czytelnika, lub wynika on z ciemnoty autora. Radosław ma olbrzymią skłonność do gmatwania rzeczy prostych, czemu dał wyraz w wielu miejscach przytoczonego opisu.
Ogólnie rzecz ujmując, prace z dziedziny ekonomii sprzed 1989 roku są niemal całkowicie bezwartościowe. Na odsiecz ekonomistom wyszedł Dziekan Radosław, który rozświetla mroki pierwiastkami wiedzy. Co prawda bardzo powoli, na poziomie obszernego, nabzdyczonego licencjatu. Tu rzeczywiście trzeba działać z umiarem, aby ekonomistów nie narażać na nagły przypływ olbrzymiej ilości wiedzy nagromadzonej w ciągu dziejów. Z tym Radosław poradził sobie znakomicie. Opisuje swe dzieło z dużą ilością bełkotu. Bełkot to swoiste Barwy Ochronne, upodobniające mierne dzieła do nauki oraz do innych badaczy, aby rozpoznali swego i nie przeszkadzali w awansie. Oni nadymają się nim jak żaby z bajki La Fontaine'a. To ich gwara środowiskowa.
Nie jestem bez grzechu wobec interpunkcji. To co z nią wyprawia Dziekan woła o pomstę. Radosław ją po prostu gwałci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.