W każdym akapicie dzieła podwładnych Przyborowskiego był ustawicznie poniżany. Na samym wstępie zaznaczono (przy pomocy daty), że z przyznaniem funduszy nie miał nic wspólnego. Dalej jazda. Występowaliśmy o wszystko co chciałeś, a ty strzeliłeś focha i odszedłeś. To ja załatwiłem kasę twoim ludziom i synowej Tomricha. Zapłaciłeś lenno, bo musiałeś. Zdradziłeś nas. Na końcu (możecie mi Państwo wierzyć lub nie) był tekst, w którym podkreślano ironicznie skromność profesora Maksymowicza. Później zniknął. Prawdziwy "Hołd Warszawski".
Wielce niebezpieczne jest czytanie wytworów BMiP, bo to zatrute owoce, szkodliwe dla rozumu. Muszę się przyznać bez bicia, że ja przez chwilę też zgłupiałem. Trudno mi było zrozumieć, dlaczego Przyborowski już rozpoczął swą kampanię wyborczą i dlaczego Maksymowicz wziął w niej udział. Jest jeszcze pytanie: dlaczego w innych mediach przekaz o wizycie ministra pozbawiony jest złośliwości?
Autora anonimu o "przeprowadzkach Krankowskiego" proszę o więcej szczegółów. Redakcji wydaje się, że zamierzchłe problemy lokalowe Wydziału Geodezji są mało interesujące.
źródło uwm.edu.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.