Ludzie z branży geologicznej twierdzą, że te złoża, na tle których wybuchł spór pomiędzy Ukrainą i USA prawie nie istnieją. To jest spór o procent od zera. W takim razie, umowa, którą miano podpisać mogła być tylko alibi dla Trumpa, aby mógł dalej pomagać Ukrainie. Dlatego Zełenski domagał się gwarancji, bo wiedział, że umowa, którą miano zawrzeć nie ma zupełnie uzasadnienia biznesowego i nikt nie będzie chciał bronić zera.
Jeszcze o niestandardowym stroju Zełenskiego. W Ameryce pomimo jej postępowości obowiązuje t.zw. dress code. Ubiór musi być dostosowany do okoliczności. Białe, kolorowe i wzorzyste skarpetki są odbierane za przejawy frajerstwa lub lekceważenia. Jeśli nie nosisz paska przy spodniach - jesteś frajerem niegodnym prowadzenia rozmów biznesowych. Pantofle - tylko wzór klasyczny. Wszystko musi pasować do stereotypowego wyobrażenia. Jedynym elementem, który może uwzględniać modę jest krawat. Jednak bez szaleństw. To trafiło wraz z korporacjami do Polski. Nie możesz odbiegać od wyobrażeń partnera z Ameryki. Wiem coś o tym, bo negocjacje biznesowe z Amerykanami, w których pomagałem kończyły się zawsze sukcesem, choć bywały trudne. To prosta rzecz. Trzeba jednak ich rozumieć. Są zasadniczo odmienni od Europejczyków. Prości w obsłudze i przy tym przytomni i dowcipni.
Co innego mogło wyprowadzić Trumpa z równowagi? Nie pomogły w rozmowie drwiny z wysiłków dyplomatycznych Vance'a względem Rosji oraz podważanie mocarstwowości USA poprzez straszenie Rosją. Fatalne wrażenie też mogło sprawić użycie słowa "costume" zamiast "suit" przez Zełenskiego. Costume to w Ameryce przebranie takie, jak na Halloween. "Suit" to garnitur. Garnitur to po rosyjsku "костьюм". Zełenski użył tego słowa. Nie wiem, czy Amerykanie nie odebrali tego za drwinę, gdy ich tradycyjny biznesowy strój nazwano tak, jak karnawałowe przebranie . U nich w takich okolicznościach jeśli chodzi o ubiór panuje rygor, a wręcz terror.
Ta umowa miała uzasadnić pomoc USA Ukrainie. Zasoby, o których mówiono były w porównaniu z potrzebami USA mogą być bliskie zera. Teraz to wszystko zostanie przez media przeanalizowane i powrót do negocjacji o nic straci jakikolwiek powab dla USA jeśli się potwierdzą znikome wartości szacunków tych zasobów.
Wydaje mi się, że to wyjaśnienie tej dziwnej sytuacji jest dosyć spójne. Tylko czy ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością? Moje źródła związane z PRLowskim MSZ uważają, że to niewykluczone, bo to one mi je podsunęły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.