Ludowe podanie głosi, że cesarzowa UWM umie prowadzić samochód. Może nie do końca dobrze, bo zdarzyło jej się puknąć pojazd jadący przed nią. Skonfundowana wezwała na pomoc małżonka, który wysłał z początku na miejsce zajścia swojego anioła, a potem zjawił się osobiście. Gromowładny oświadczył w uniesieniu, że dokończy dzieła małżonki. "Ja Pana zniszczę!" - grzmiał. Anioł był zakłopotany i nie wiedział gdzie podziać oczy widząc furię swojego bóstwa. Przecież sam powinien był dorżnąć ofiarę.
Są tacy ważniacy, którzy mogą oskarżyć człowieka o to, że był na pasach gdy go przejechali.
Ciekawe, czy Jerzy Przyborowski w statucie zawarł instytucję chłopca do bicia, któremu by się łoiło skórę za przewiny rodziny monarszej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.