Ten rok rozpoczął się od różnych nadzwyczajnych zdarzeń związanych z historią na kartach tajnych służb. Przyznaję się bez bicia w ramach samolustracji, że piłem z generałem KGB Ukrainy. Na wszelki wypadek, gdyby ktoś u nas w redakcji zawnioskował o lustrację redaktora naczelnego.
To był ojciec mojego kolegi z grupy akademickiej. Nie słyszałem w Kijowie od nikogo bardziej krytycznych opinii na temat komunizmu niż od tego kolegi i jego brata. To był rok 1980. W ramach znajomości zostałem zaproszony do domu ich ojca.
A tu Szewczuk śpiewa o podobnym zdarzeniu jak pił u generała FSB.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.