Prawie codziennie chodzę z psem na spacer po ulicy Maczka. Czasami obok mnie przemyka rozpędzony rower. Chodnik jest przeznaczony dla pieszych. Tym niemniej rowerzysta ma prawo do jazdy po chodniku, jeśli ruch po jezdni jest znaczący. Tak tam bywa.
Jednak art. 33 Prawa o Ruchu Drogowym mówi "Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego, zachować szczególną ostrożność, ustępować pierwszeństwa pieszemu oraz nie utrudniać jego ruchu." Rzadko się spotyka osoby, które to ograniczenie respektują. Typowym zjawiskiem jest rozpędzony tuman.
Miałem też przykre dla mnie spotkanie z dwoma głupimi i bezczelnymi pindami, gdy szedłem z Tedim po chodniku w kierunku Galerii Warmińskiej, koło Pozort nad stawkiem. Tam na pewnym odcinku obowiązuje znak, na którym sylwetki pieszego i rowerzysty są rozdzielone poziomą kreską. O takich odcinkach prawo drogowe mówi: "Kierujący rowerem lub hulajnogą elektryczną, korzystając z drogi dla pieszych i rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować pierwszeństwa pieszemu." Głupia cyklistka-terrorystka wydarła na mnie japę, bo jej nie zdążyłem zauważyć. Domagała się ode mnie pierwszeństwa. Poparła ją jakaś inna idiotka. Zmilczałem to, bo mnie głupota zatyka. Rzuciłem klątewkę. Ciekawe co się tym małpom stało? Zawalik, czy tylko potknięcie ze stłuczeniem i sińcami? W to że nie spotka ich skutek mojej klątwy nie wierzę. Byłem bezsilny w momencie jej rzucenia, a to gwarancja skutku. NFZ straci. W to, że się wyedukują też nie wierzę. Pismo obrazkowe do nich nie przemówiło. Zbyt pewne były swojej racji. Tak, jak na idiotki przystało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.