Leniwi i źli ludzie wystawili Prorektora Mirosława Gornowicza na pośmiewisko. Choć nikt nie zasługuje na złośliwość, realizuję pewne zlecenie, które złożono mi w ostatnią niedzielę pomimo mego wyraźnego sprzeciwu. Moce ciemności wzięły nade mną górę.
Prorektor chcąc ulżyć pracownikom ograniczył godziny pracy. Czyn to pełen miłosierdzia i godny pochwały. Tym niemniej Rektor powołał się na przepis, który brzmi:
"§ 30 BHP
Temperatura w pomieszczeniach pracy
W pomieszczeniach pracy należy zapewnić temperaturę odpowiednią do rodzaju wykonywanej pracy (metod pracy i wysiłku fizycznego niezbędnego do jej wykonania) nie niższą niż 14 °C (287 K), chyba że względy technologiczne na to nie pozwalają. W pomieszczeniach pracy, w których jest wykonywana lekka praca fizyczna, i w pomieszczeniach biurowych temperatura nie może być niższa niż 18 °C (291 K)."
Z pewnością temperatura w pomieszczeniach nie jest niższa niż 14°C więc wymogi tego przepisu są spełnione w wysokim (nomen-omen) stopniu. Dlaczego więc pracownicy są wypędzani?
Rozumiem, że było zbyt gorąco by znaleźć właściwy przepis. Ten chroni przed zimnem. To i tak drobna pomyłka w porównaniu z dziełem dr Juchniewicz. Ona też może zwalić wszystko na upał. Zwoje jej się przegrzały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.