W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

poniedziałek, 17 maja 2021

Metody numeryczne

UWM - wynik poszukiwania systemu o najniższym współczynniku pracy użytecznej w przyrodzie.

Matką wielu karier na ART był komputer Odra 1204. Maszyna ta pomogła wielu bardzo znanym uczonym i politykom krajowym i samorządowym rozpocząć swe błyskotliwe kariery. Ojcami tych karier byli również programiści, którzy umieli doradzić startującym uczonym nie tylko jak, ale również  co liczyć, aby nie było poruty. Efektem tej symbiozy były wiekopomne dzieła, których aktualność minęła tuż po obronach doktoratów. Miały dziejową misję - uzyskanie stopnia i tu się sprawdziły. Nazwiska dwu beneficjentów techniki cyfrowej owych czasów wielokrotnie pojawiały się później na pierwszych stronach olsztyńskich gazet. To śmietanka olsztyńskiej polityki.  Kto to był - pozostawiam Państwa domyślności. Rozwiązanie zagadki jest bardzo proste i oczywiste. 

Krążą legendy o "cichych wspólnikach" doktoratów na ART - specjalistach od komputerów. Dlaczego ich nie uhonorowano pomnikami jest dla mnie zagadką. Na rynek polski z Zakładów Elwro we Wrocławiu trafiło 65 komputerów, więc to było dobro rzadkie, do którego dostęp był przywilejem.

Następny rzut techniki cyfrowej trafił na ART w środku lat 80 XX wieku. To były minikomputery SM-3 i SM-4 pochodzące z ZSRR. Ich pierwowzorami były komputery PDP-11 firmy DEC (Digital Equipment Corporation). Na rynek polski trafiały poprzez fabrykę Era w Warszawie. Ekipa, która opracowała system operacyjny RSX-11M na te maszyny w przyszłości wykorzystała go do stworzenia systemu Windows NT, który jest fundamentem Windows 10.  Znałem dosyć dokładnie budowę tych maszyn. Potrafiłem je naprawiać, programować, konfigurować system operacyjny. Wystarczyło przeczytać dokumentację i wszystko było jasne.


Byłem olsztyńskim guru tej maszyny. Na Kortowie SM-3 i SM-4 posiadły dwa centra. Oba zwróciły się do mnie o pomoc. Jedno było na Wydziale Mechanicznym  (czy czymś takim) pod wodzą pewnego chłopodocenta, który włożył dużo energii w blokowanie dostępu ludzkości do wiedzy. Znajdowało się koło poczty, a drugiego smoka zakupili matematycy. Mechanicy zaoferowali mi wynagrodzenie. Jakie było moje zdumienie, gdy się dowiedziałem że chodzi o to, abym nie pomógł matematykom. Po prostu - marzenie. Nic nie robisz i dostajesz właśnie za to pieniądze i to nie byle jakie. Z niezrozumiałych dla nich względów odmówiłem. Matematycy za udzieloną im pomoc zapłacili mi flaszką "Dark Whisky". To była waluta, która bardzo obficie chodziła w środowisku informatyki. Gdybym przyjął ofertę mechaników byłby znacznie bardziej zdrów finansowo ze szkodą dla zdrowia moralnego. O dziwo - pieniądze mnie odrzuciły, a alkohol - nie.

Mechanikom chodziło o uzyskanie przewagi nad resztą uczelni i ogłoszenie się królami informatyki. Zabrali się ochoczo do roboty. Już, już byłby sukces ale stanęli przed przeszkodą nie do pokonania. Ich komputer pracował tylko w trybie jednoużytkownikowym. System operacyjny się ładował, a przywołanie wyświetlało się tylko na jednym monitorze. Zgroza! Okazało się, że pewien infantylny informatyk - doktor, który przewodził temu przedsięwzięciu zupełnie nie znał się na systemach operacyjnych. Umiał biegle aproksymować funkcję spline-ami, ale na innych polach jego wiedza nie  dawała efektów praktycznych. Komputer upierał się jak osioł i nie chciał ruszyć z kopyta. Chadzałem koło ich centrum obliczeniowego na molo kortowskie z wózkiem i pewnego razu spotkałem tytanów techniki cyfrowej. Poskarżyli mi się na swą ciężką dolę. Pomyślałem sobie - ale frajerzy. Przecież trzeba skonfigurować system tak, aby korzystał z t.zw. obszaru wyładowań (checkpoint area) na dysku. Powiedziałem im o moim podejrzeniu i bingo! Choć uratowałem ich skóry nie wkroczyli na drogę cnoty i nie zaproponowali mi wynagrodzenia. Mieli pieniądze głównie na to by szkodzić innym. Pomagając im sam okazałem się frajerem.

Ta historia dobrze charakteryzuje pewne trwałe zjawisko, które jest jedną z zasadniczych cech mentalności Kortowa. Równie ważne jak własne wyniki jest zablokowanie wyników u innych. Gdy jednak inni mają osiągnięcia należy zablokować ich ogłoszenie. Są przykłady znaczących sukcesów uczonych UWM, które nigdy nie zostały ogłoszone w Wiadomościach Uniwersyteckich. Z drugiej strony organ propagandowy ogłasza zdarzenia, które nie miały miejsca. Często również uczeni, którzy mają aparaturę/infrastrukturę potrzebną innym monopolizują jej wykorzystanie. Mam o tym wiele zweryfikowanych relacji. Również bardzo świeżych. Niby uczeni a zachowują się jak mikroby. Widocznie w jakimś miejscu ewolucja się u nich zatrzymała. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.