Osoby walczące o legalizację związków partnerskich nie wiedzą co czynią. Otóż nieformalny związek partnerski wzajemnie lojalnych wobec siebie osób ma wiele zalet. Umożliwia stosowanie wynalazków podobnych do oscylatora Art-B. Gdy partnerom nie można zarzucić formalnego związku można rozgrywać wiele interesujących rozdań.
Wiele zarzutów staje się wtedy z punktu widzenia prawa bezpodstawnymi. Nawet posiadanie wspólnego potomstwa nie dowodzi związku pomiędzy partnerami. Budzi moją ciekawość wypowiedź jednej pani z PSL-u "Ja mogę mówić o tekstach, które ja autoryzuję lub pan Marek, mój partner, autoryzuje. Trudno jest zapanować nad wszystkimi tekstami. Ja nie monitoruję tych tekstów na mój temat. Natomiast jeszcze raz powtarzam, nigdy nie byłam mężatką", które się ongiś pojawiło na portalu Debata. Polityk owa broni swej cnoty obywatelskiej, poprzez pokazanie, że w życiu prywatnym jest panną z dzieckiem. Taką PSL ma elitę.
Strach pomyśleć, co to by było gdyby ta polityk weszła chociażby w legalny konkubinat, nie mówiąc już o małżeństwie. Ludzie mogliby jej zarzucać brak urzędniczej cnoty. Kocia łapa to fundament uczciwości. Swoista "tarcza biznesowa" zielonej koniczyny.
Walczący o legalizację związków partnerskich zabierają przyszłym legalnym partnerom potencjalną linię obrony. Legalny konkubinat to jak wilcze doły w bitwie pod Grunwaldem w Krzyżakach. Czysta kocia łapa jest o wiele bezpieczniejsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.