Ma PO swoją Krystynę Jandę, a PiS - Beatę Fido. Na początku transformacji Krystyna Janda była wszechobecna. W 1990 roku odbiła jej Złota Palma i w każdej porannej audycji radiowej można było słyszeć głos tej wyroczni. Na szczęście nie było jeszcze lodówek z Androidem, więc tam się nie udzielała.
Nie tak dawno na filmowy nieboskłon wyniesiono Beatę Fido. Nie wiadomo nic o jej "pierwszym kroku w chmurach". Natomiast zasłynęła tym, że jest zaprzyjaźniona z kuzynem Jarosława Kaczyńskiego, Janem Marią Tomaszewskim. Nie jest znana z żadnej wybitnej roli, choć grała główną bohaterkę w filmie "Smoleńsk". Tej szansy pokazania umiejętności nie wykorzystała.
Od pewnego czasu przeżywam prawdziwe męki widząc ją w serialach "Alex" oraz "Blondynka". Za co Kurski mi to robi? Przecież płacę abonament. Cóż o niej można powiedzieć? Krystyna Janda to aktorka dramatyczna, w odróżnieniu od Beaty Fido, której aktorstwo to prawdziwy dramat. Jest asystentką europosła Karola Karskiego. Widać, że chleb je z niejednego pieca na raz. Kto ją wreszcie zabierze z telewizora? Czy do tego niezbędna jest przegrana PiS-u?
Portal pomponik.pl publikuje jej zdjęcia, odzianej w dziurawą kotarę w stylu rustykalno-wiktoriańskim. Przypomina kandelabr lub iluminowany Pałac Kultury i Nauki pomieszany z ozdobionym srebrzystymi koronkowymi frędzelkami obrazem "Wolność, prowadząca lud na barykady". Trendsetterką mody to ona raczej nie będzie. Taki gust szarogęsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.