Zwolenniczki postępu ze Szczytna zaatakowały siedlisko "ciemnogrodu" - klasztor klarysek. Z wielkim zapałem głosiły pod nim swoją alternatywną ewangelię, korzystając z nowoczesnej leksyki. Zakonnice nie reagowały. Rezydent klasztoru - czarny kot wkurzył się na hałas, wyszedł na dwór przeraźliwie miaucząc i robiąc straszne miny (o ile kot może mieć mimikę). Strach przed czarnym kotem rozpędził Julki spod znaku czarnego parasola. Jak poradzić na atawizm i wprowadzać postęp, skoro największe jego głosicielki są siedliskiem zabobonu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.