Reforma Gowina objawiła się z całą mocą na Politechnice Rzeszowskiej/ O tym można przeczytać w artykule Nietypowe przypadki Politechniki Rzeszowskiej w Forum Akademickim. Tytuł jest mylący. Większość zjawisk opisanych w periodyku jest logiczną konsekwencją wprowadzenia reformy. Reforma nie jest dostosowana do mentalności "tyle zysku, co w pysku" obficie reprezentowanej na terenie Wielkiego Imperium Lechitów.
Aby zainteresować Państwa lekturą wspomnianej publikacji, przytaczam jej fragmenty.
"W politechnice trwa wojna na dyscyplinarki. Rektor Markowski zwolnił kilku, jak twierdzą pracownicy PRz, cenionych profesorów, a wielu innym wytoczył sprawy dyscyplinarne z błahych powodów. Kilku pracowników uczelni, w tym jeden z prorektorów, złożyło na niego skargę do ministra nauki. Ten skierował ją do rzecznika dyscyplinarnego. Jedna z byłych pracownic uczelni złożyła też przeciwko rektorowi prywatny pozew o mobbing. Sprawa ma związek m.in. z powstawaniem nowego statutu PRz."
Publikacja powołuje się na autorytet Gazety Wyborczej.
Od jakiegoś czasu „Gazeta Wyborcza” w Rzeszowie zajmuje się sytuacją na Politechnice Rzeszowskiej. Najpierw opublikowała artykuł z informacją, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy rektor Politechniki Rzeszowskiej mianował na stanowiska profesorów uczelni 66 osób legitymujących się jedynie stopniami naukowymi doktora, a bez habilitacji, dotychczasowych adiunktów i wykładowców. Sugeruje też, że może to mieć związek z nadchodzącymi wyborami rektorskimi. W kolegium elektorów profesorowie mają 51% głosów, zatem nowe nominacje mogą zadecydować o wyniku wyborczym. Gazeta opisała też koszty związane z zatrudnieniem na stanowiskach profesorskich, znacznie wyższe niż w przypadku adiunktów. Z drugiej strony, zatrudnienie pracowników na stanowiskach profesorów uczelni to przywilej szkół wyższych wynikający z ich autonomii, zagwarantowanej w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Zwiększenie liczby profesorów uczelni może się jej nawet opłacać, gdyż idą za tym większe środki w subwencji – współczynnik kadrowy w algorytmie naliczania subwencji uwzględnia bowiem nie stopnie i tytuły naukowe, ale stanowiska.
Nie jest dla Państwa chyba tajemnicą, że Gazetę Wyborczą (obserwując olsztyński oddział) uważam za grupkę idiotów. Czasami jednak nawet idiota ma lepszy zmysł obserwacyjny niż Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Mamy do czynienia właśnie z tym przypadkiem.
Forum Akademickie biadoli:
Politechnika ma Senat złożony z profesury, przedstawicieli administracji, studentów, doktorantów; ma Radę Uczelni, w której skład wchodzą także przedstawiciele uczelni (sami doktorzy, bez habilitacji, ale także przedstawiciel związków zawodowych). Duża część nauczycieli akademickich to samodzielni pracownicy nauki. Skoro część wykładowców, w tym profesury, czuje się zastraszana, a postępowanie władz uczelni uważa za nieprawidłowe, dlaczego nie sprzeciwią się temu? Dlaczego nie zgłoszą problemów do ministerstwa nauki? Na takie działania zdobyła się rada znacznie mniejszej uczelni zawodowej w Tarnowie. Czy władzom PRz udało się aż tak skutecznie zatomizować środowisko akademickie, że ludzie nie potrafią wspólnie przedstawić swoich racji i razem walczyć o swoje sprawy i swoją uczelnię? Co robią związki zawodowe, w tym „Solidarność”? Czy na Politechnice Rzeszowskiej istnieje jeszcze w ogóle wspólnota akademicka?
Trudno nie odnieść się do tego tekstu z drwiną, chociażby obserwując skład Rady Uczelni UWMu. Co to w ogóle za organ, który nadzoruje kogoś, kto go powołał? Przecież to jest dodatnie sprzężenie zwrotne, dające taki efekt, jak skierowanie mikrofonu do głośnika, gdy wzmacniacz jest ustawiony na full. Rada uczelni to organ składający się z komórek rakowych.
Muszę przyznać jednak, że do walki z bezmyślnością dzielnie przystąpili nieliczni uczeni z UWMu.
Również grupka studentów wykazała się przytomnością umysłu.
Niestety bezskutecznie. Przeciwko protestowi studentów wystąpił studencki samorząd.
Dobrze by było, żeby ten samorząd skoncentrował się lepiej na organizacji dorocznych popijaw o nazwie Kortowiada, bo gubi się w przewidywaniu konsekwencji wprowadzanych ustaw.
Pozostaje mieć nadzieję, że z opisanych mechanizmów będą korzystać obficie tylko najgłupsze uczelnie i z powodu tego upadną. Być może reforma Gowina jest pułapką na idiotów, przyśpieszającą ewolucyjną selekcję. Nikt nie powstrzyma od wsadzania uzwojenia wtórnego transformatora do sieci zasilającej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.