Andrzej Góźdź słynie z tego, że na polowaniach zamiast dzików zabija krowy. Widocznie ma wadę wzroku. Ma też prawdopodobnie wadę słuchu. Gdy był komendantem miejskim policji to z Komendy na Partyzantów rozlegały się wrzaski. Skarżyli się na nie ludzie z Dąbrowszczaków więc musiały być donośne. Widocznie ich nie słyszał, no bo mogło być przecież t tak, że zatrzymani bili policjantów i musiałby interweniować. Sądy miały z tego powodu pełne ręce roboty, bo się okazało, że krzyczeli torturowani zatrzymani. Za tortury zapłaci Policja z naszych podatków.
Ślepy i głuchy - to odpowiedni wybór na kanclerza UWM, bo gdyby nie był, to by padł ze śmiechu podpisując swoje pisma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.