W ubiegłym roku byliśmy na Litwie u jej mamy w gościach. Siuzana postarała się, abyśmy zobaczyli jak najwięcej w trakcie naszej wycieczki. W kościele w Trokach podziwiałem obraz przedstawiający Witolda. W Wilnie w jednym z kościołów były drzwi z napisem "Caritas". Śmiałem się, że ten wyraz jest litewski bo brzmi zupełnie po litewsku.
Ciocia Stasia (Stase) - jej mama dała mi solidny wykład na temat mojego pochodzenia. Byliśmy w Kierniowie - pierwszej stolicy Litwy. Jeszcze trochę i doszlibyśmy do tego, że pochodzimy od Mendoga.
Wiesiu - ty jesteś Litwin. Zostałem poddany takiemu szkoleniu patriotycznemu, że gdy już uznałem się za Litwina to w tym samym momencie (na krótko) Polacy będący w restauracji zaczęli mnie drażnić.
Pomyśleć, że niewiele brakowało, a litewski byłby moim głównym językiem. Babcia Urszula za komuny wyjechała na Litwę na t.zw. zaproszenie. Wyjechała na miesiąc, a była tam trzy. Za nic nie chciała wracać do Polski. Symulowała chorobę, aby choć jeszcze trochę czasu spędzić, tam gdzie była jej ojczyzna - ziemia, którą kochała. Dowiedziałem się o tym dopiero rok temu. Tak, babcia była osobą nietuzinkową. Są na to dowody w gazetach z tamtych czasów. Rzeczy się tak miały, że wydają się nieprawdopodobne. W prawdę strasznie trudno jest uwierzyć.
A tu moja kuzynka w akcji. Prawda, że co chwila mówi coś co się kończy na -as (jak Caritas)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.