że są w stawie dwa piskorze,
tośmy cały staw spuścili
chociaż wielki był jak morze."
Kazimierz Łojan
Nie ma takiej głupoty, której nie wykonałyby władze UWM aby pozbyć się wrogiego logo Obarka, oraz nie zapłacić mu ani grosza. Jak mówią słowa piosenki - "chłop żywemu nie przepuści". Najwyraźniej taktyka mecenasa Szczechowicza się nie zmieniła i polega na udowadnianiu, że UWM zrealizuje każdy idiotyzm, aby zaspokoić życzenie swego hegemona. Obecnie trwa akcja wlepkowa. Polega ona na naklejaniu nowego logo na starym. To ekstremum durnoty może jednak nie wystarczyć. Aby wygrać, UWM musi pokazać, że w tej sprawie panuje tam idiotyzm zupełny. Najważniejszym celem jest to, żeby sąd stwierdził, że akcja miała stuprocentowy skutek, lub chociaż dołożono wszelkich starań mających to na celu. Nie wystarczy tylko pousuwać logo z budynków i korytarzy. To nieznaczny odsetek miejsc w UWM, gdzie ono się utrwaliło przez niemal 20 lat. We władaniu UWM są stosy dokumentów i wydawnictw, na których widnieje znienawidzony symbol. Dopiero gdy one wszystkie znikną można uznać, że UWM dopełnił swoich obowiązków wynikających z odstąpienia Obarka od umowy licencji. Niezwykłą satysfakcję mogą odczuwać uczelnie, w których do podobnego wariactwa nie doszło.
Goście z kosmosu mogą się zastanawiać, dlaczego wlepka z pismem klinowym znajduje się nad pleksą? Czyżby autorzy wlepek to starożytni Sumerowie? Czy symbole pisma klinowego widoczne na nowym logo należy kojarzyć z walką z efektem dnia poprzedniego po spotkaniach w Starej Kotłowni? W końcu badacze z innych planet powinni dojść do oczywistego wniosku, że plansze w tym kształcie musiały być efektem rozumowania idiotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.