Urząd Marszałkowski z kopyta ruszył z wprowadzaniem ustawy antysmogowej. Te zamierzenia zbiegły się ze wzrostem kosztu gazu. Moment jest idealny by wywołać powstanie ludowe na terenach wiejskich w zasięgu sieci gazowej.
To dosyć dziwne zjawisko, że próbuje się wprowadzić politykę z regionów uprzemysłowionych, gdzie jest znaczne zagrożenie smogiem do regionu rolniczo/turystycznego. Przy tym zamierza się sięgnąć do kieszeni mieszkańców jednego z uboższych regionów kraju zwalczając zjawisko, którego skala jest znacznie mniejsza niż gdzie indziej. Walcząc o nic można jeszcze bardziej zubożyć wyborców. Zwiększenie kosztów życia może być w miejscach z dostępem do gazu znacznie większym skutkiem niż osłabienie smogu. Przy tym uderza się w koszty, których ludność nie jest w stanie ograniczyć. Ciepło niedługo dzięki radnym stanie się towarem luksusowym. To, że 14 z 16 województw przyjęło już uchwały antysmogowe to słaby argument w obliczu dysproporcji dochodów, zalesienia i uprzemysłowienia.
Co oni tam biorą w tym Urzędzie Marszałkowskim? Jeśli wymagają zmiany kominków i pieców na znormalizowane ze względów środowiskowych, to muszą to wspierać finansowo, bo niektórzy z mieszkańców zamarzną na śmierć lub pójdą z torbami płacąc grzywny. Może już dość fontann światła ze środków unijnych lub Centrów Parodii Nauki, takich jak Kortosfera? Czy przy ich budowie analizowano ślad węglowy oraz koszty ich eksploatacji?
Czy białe kołnierzyki rozumieją, że są ludzie, którzy mają emerytury netto na poziomie 2,3 tys. zł. i nie jest to zjawisko rzadkie?
Może jakoś ograniczyć zasięg rażenia gazem do miejsc gdzie występuje zagrożenie smogiem. Może tylko Olsztyn? Co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.