W końcowym fragmencie rozmowy Stanowskiego z Lubomirskim doszło do zgrzytu. Do studia dodzwonił się wierzyciel księcia. Twierdził, że Lubomirski nie jest rzetelnym dłużnikiem. Księciunio się wkurzył i wygrażał sądem. Tymczasem, Kanał Zero zbadał sprawę i wyszło to co wyszło. Zrobili koronkową robotę, bo nie wyłożyli wszystkich znanych im faktów przed pełnomocnikiem "Zamku" od razu, tylko sączyli je prowadząc do poważnej wyrwy w micie szlachetności i prawdomówności. Tak właśnie się robi. Uczcie się ludziska z mediów.
Szkoda, że nie wiedziałem o sprawie wcześniej, bo można by było próbować przejąć zamek w Lubniewicach w wyjątkowej promocji. Chociaż, jak znam życie to rzeczywiście zamek nie należy do spółki Zamek, aby nie ryzykować jego utratą. To jeden ze scenariuszy, w którym robi się mylne wrażenie. Jeśli takie coś zachodzi to nie należy z takim podmiotem się wiązać, bo już na pierwszy rzut oka widać że ma niezbyt czyste intencje. No, ale próba przejęcia zamku mogłaby się jednak powieść. Teraz, gdy dług podobno uregulowano to już nic z tego. Czy radca prawny Lubomirski nie zdawał sobie sprawy z tego jak skonstruował swój biznes i po co?
Z mojego doświadczenia wynika, że w warstwach wyższych roi się od tego typu zachowań. To prawdziwe zagłębie nierzetelności. Tak nam opowiadali robotnicy, którzy u nas pracowali oraz miałem relacje z innych źródeł. Wykorzystywanie pracowników przez zarządy do pracy na ich prywatnych posesjach po zaniżonych cenach. Powiedzmy po 4 zł/h przy minimalnej stawce ustawowej ok 10zł bo przecież "i tak dostają wynagrodzenie od firmy". Odwlekanie zapłaty prawie do utraty nadziei a nawet przemoc fizyczna nad robotnikami (bicie po twarzy, bo się odważył zapalić papierosa na posesji) to przypadki, o których słyszałem z wiarygodnych źródeł. Karma jednak może wrócić, szczególnie gdy ofiara jest bezsilna, bo jej skarga może mieć wielką moc sprawczą bo wstawić się może jakiś pełnomocnik z zaświatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.