W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

poniedziałek, 21 października 2024

Tylko nie mówcie Mrówce

Z powodu zawiści zainteresowałem się, czym jest Chromebook. Postanowiłem nabyć go na Allegro. Kupiłem używany za 249 złociszy. Pomyślałem sobie: jak mi nie będzie pasował to go zwrócę. Uruchomiłem. Powiem krótko - jestem zachwycony tym niesamowitym wytworem naszej cywilizacji. Dlaczego? Jest on skrojony pod zwykłego użytkownika. Takiego, który serfuje po necie, edytuje dokumenty, ogląda Youtube. Ma mały procesorek, Dzięki temu oszczędza prąd, a to co ma robić robi w 100%. To inżynierowie nazywają właściwym zwymiarowaniem,. Bardzo dobra karta graficzna. Jeśli ktoś jednak chce pisać na nim programy to też może. Naciska jedną opcję i otwiera mu się świat Linuksa. Tak się właśnie projektuje rzeczy, aby były wygodne w 999 przypadkach użycia na 1000, a nie żeby wygodnie się z nich korzystało w 1 przypadku na 1000, powodując zamieszanie w pozostałych. Dotykowy ekran oraz praca w trybie zarówno komputera jak i tabletu to kolejne jego atuty. Jeśli umiesz posługiwać się smartfonem, to praktycznie nie musisz się niczego uczyć. Można sobie podłączyć przez USB-C monitor 4K. Nie mówię tego gołosłownie, bo ten artykuł powstaje na takim monitorze.

Była taka koncepcja Network Computer, którą forsowało moje bożyszcze - Larry Ellison. Ania Michalczyk przypomniała mi moje proroctwo sprzed lat, że właśnie tak ma wyglądać komputer dla użytkownika. Ten pomysł strzelił mi do głowy na długo przed tym, jak bez powodzenia próbowała go zrealizować firma Oracle. W końcu Google się udało.

Sytuacja jest krytyczna. Jak Mrówka się dowie o moim zakupie to będzie się ze mnie śmiała, że kupiłem sobie kolejną zabawkę. Na swoją obronę mam to, że niewiele kosztowała. Mój ci on jest i nie dam go sobie odebrać.

Kupiłem go w firmie Gattor.  Polecam ten wynik moich poszukiwań - Acer Chromebook 511.

Można na nim uruchamiać nowoczesne oprogramowanie, tworzone w moim frameworku CloudaIDE. Nie mogę wyjść z podziwu, dla przyczyn, dla których UWM nie tak dawno wdrożył system ERP w przestarzałej technologii. Działali tam szubrawcy, hochsztaplerzy i zarozumiali ciemniacy. Na szczęście dla mnie nie musiałem kontynuować współpracy na tym polu z tą instytucją bo się sama mnie pozbyła.  Felix culpa. Podejrzewam, że już bym nie żył, bo nikt by mi nie podarował sukcesu. Po co pieniądze trupowi?

Załączam zrzut ekranu z programu demo CloudaIDE, działającego na Chromebooku. Tę gałąź rozwoju cywilizacji na UWM bohatersko odciął dziekan Radosław. Ich wynalazek, odkryty w Warszawie nie może być uruchomiony na takim cacku. Proszę zauważyć, że kalendarzyk wyświetla się z hebrajskimi nazwami. Trzeba kliknąć na obrazek, by to zobaczyć. 

Zróbcie sobie coś takiego bez wysiłku, aby zmienić kulturę z hiszpańskiej na hebrajską (przy pomocy wpisania locale=he) na UWMowskim Pimplu. Zmieńcie też rozmieszczenia elementów ekranu na tę, którą akceptują kultury RTL (piszące od prawej do lewej). Ten grat wybrany przez Radosława i jego ekipę tego nie umie i nie będzie umiał. Taki fajerwerk może i nie potrzebny w zaścianku. Natomiast koszty administrowania Chromebookami są wielokrotnie mniejsze od administrowania Windowsami. Przy tym Chromebook jest wielokrotnie tańszy od Windows PC i zużywa ułamek energii elektrycznej, zużywanej przez komputery Windowsowe.


I jeszcze jeden screenshot. Pokazuje, że ta "zabawka" daje sobie radę ze znakomitym monitorem 4K firmy LG. Gdy go podłączyłem, szczęka mi opadła. Obok myszy jest inna moja ulubiona zabawka. Karta ewaluacyjna FPGA. O tym zakupie Mrówka wie, bo przekraczał magiczną kwotę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.