W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

poniedziałek, 10 lutego 2025

Postanowienie noworoczne.

 Zastanawiałem się, dlaczego takie osoby jak Izabela Leszczyna, Mikołaj Dorożała, Paulina Henig Kloska, Urszula Sara Zielińska, Hanna Wróblewska i Katarzyna Kotula  weszły do rządu. Czy to z przyrodzonej złośliwości Premiera? Chyba nie, bo powinien być wdzięczny elektoratowi, zamiast się nad nim znęcać. Czy może zagrały w nim jakieś hormony, które blokują w nim zdolność odróżnienia ludzi głupich od mądrych? Prawdę mówiąc wystarczy na nich spojrzeć przez 5 sekund i wiadomo o nich wszystko. Powinni milczeć, choć to w ich przypadku niewiele pomaga.

Rozmawiałem niedawno z ludźmi, którzy są rozczarowanymi rządem wyborcami PO. Co mi powiedzieli? Do rządu przyszło nowe pokolenie polityków, które niczego nie osiągnęło poza polityką. Nie udało się im nic innego oprócz zapisania się do partii i wspinaczki po plecach kolegów. Zembaczyński i Kotula to klasyczne tego przykłady. Nie znają się na niczym oprócz zaspokajania ego swoich szefów. Z trudnością im przychodzi sformułowanie własnej myśli więc je kopiują z Zachodu. Małpowanie Zachodu było i wcześniej. Z tym że jednak był tam element analizy i dopasowania do naszych realiów. Tego teraz nie ma.

Weźmy za przykład instrukcję empatycznej komunikacji w UM w Warszawie. Skąd autorzy wpadli na pomysł, aby się zatroszczyć o samopoczucie warszawskich Eskimosów i zmuszać pracowników do zapamiętania empatycznej nazwy - Innuita? Dlaczego wymyślili końcówki -x dla jakiegoś podzbioru płci, które im się objawiają. Dla mnie to oczywiste, że tłumaczyli podobne podręczniki z Kanady lub USA bo tam Eskimosi występują znacznie częściej niż na Placu Bankowym w Warszawie. Tak samo z tymi końcówkami -x. To pasuje do języka angielskiego.

Rząd jest wypadkową bezradności intelektualnej swoich członków. Nawet połajanki w Internecie wychodzą im raczej średnio. 

Czy mądrze czynię określając ich ich językiem? Oczywiście, że nie. Mam większy od nich zasób słów i powinienem się jego trzymać równocześnie ryzykując, że mnie nie zrozumieją. Ryzyko jest znikome, bo prawdopodobnie żaden minister, oprócz Barbary Kudryckiej i Wojciecha Maksymowicza na tego bloga nie wchodził. Dlatego będę się powstrzymywał od brzydkich słów i to jest moje postanowienie noworoczne. 

Te osoby, których jedyną umiejętnością jest parodiowanie polityki będę nazywał od dziś "dzieciakami". Bawią się w rząd, sejm i senat. To ich taki teatrzyk, w którym naśladują to, czego już nie ma. Jesteśmy przez nich wszyscy poszkodowani i należy nam się współczucie. Stając na wyżyny empatii można im też współczuć wszechstronnej nieudolności. Tylko to może być odebrane jako złośliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.