W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

środa, 24 lutego 2021

Ogłoszenie

 1.03 (poniedziałek) o godzinie 18:30 w górnym kościele parafii Odkupiciela (ul. Wyszyńskiego) odbędzie się Msza Św. za Zosię Narkowicz. Zosia Narkowicz była najlepszą Kwestor UWM o niespotykanych wśród przedstawicieli tego zawodu zdolnościach organizacyjnych.


wtorek, 23 lutego 2021

Kolejny przykład

 Kolejny przykład krótkiego, niesamowitego utworu. "Taniec z szablami" trwa tylko 2 i pół minuty. Krótka wypowiedź - to jest to.


czwartek, 18 lutego 2021

Zaproszenie do kina

 Sekretariat Misyjny Jeevoodaya zaprasza w imieniu reżysera Pawła Wysoczańskiego od 19 lutego do 25 lutego do kina Awangarda na przedpremierowy pokaz filmu  "Jutro czeka nas długi dzień".   "Bardzo długo na to czekaliśmy. Mamy nadzieję, że teraz już nic nie stanie na przeszkodzie." - tak pisze Sekretariat Misyjny Jeevodaya. Film jest o Jeevodaya- ośrodku dla trędowatych w Indiach i o przyjaciółce profesor Anny Doboszyńskiej - Helenie Pyz, która go prowadzi pokonując przeszkody przekraczające naszą wyobraźnię, w tym własną chorobę.



wtorek, 16 lutego 2021

Wielki Post

 Jutro zaczyna się Wielki Post. Jak zwykle będzie mniej wpisów, a te, które się pojawią będą miały inny niż zwykle charakter. Na Prima Aprilis udzielę sobie dyspensy.

Staram się szerokim łukiem omijać pewne tematy, które były centralne w poprzednich latach ze względu na osobę byłego rektora. Jednak  pewna komedia z Gazetą Wyborczą jako główną bohaterką powróci. Na razie gromadzę papiery, bo dokumenty to grunt, a tematy, które poruszam staram się dokładnie zbadać. 

Może oddać się satyrze czystej formy? Wtedy gromadzenie archiwum nie będzie potrzebne. Tylko w przypadku UWM to bardzo trudne. Oni lubią się napatoczyć i nie trzeba się wysilać. Wystarczy, że zrobią cokolwiek. Ciekawe, czy nastąpi przeistoczenie parodii w rzeczywisty uniwersytet? To nie jest wykluczone. Takie przypadki zna historia. Przykładem są dzieje Prezydenta Ukrainy - Władimira Zełenskiego.  Tylko ja stracę obfite paliwo dla mej pisaniny.


niedziela, 14 lutego 2021

Dziś zostałem ludożercą

 Byłem dziś w sklepie. Pani za ladą zapytała, czy w moim koszyku jest 8 kasjerek. Nie wiedziałem, że wyglądam na kanibala lub handlarza żywym towarem. Kupowałem 8 kajzerek.


sobota, 13 lutego 2021

Lodowisko

 Od 11 lutego otwarte jest lodowisko na Jeziołowicza. Są treningi short-tracku. Na razie nie wiem, czy pójdę pojeździć. Chyba nie na ślizgawkę, tylko na trening bo wtedy można pojeździć na długich łyżwach.

Jeżdżących na łyżwach dyrygentów ostrzegam o zagrożeniach:

1. Coronavirus

2. Uszkodzenie jakiejkolwiek kończyny może uniemożliwić dyrygowanie. Szczególnie gdy doprowadzi do nawykowego zwichnięcia barku. Każdemu wymachowi ręki może towarzyszyć atonalna wokaliza dyrygenta i podróż na SOR.




Ciekawe, co na to Bunia? Oto jest pytanie!

 Krzesimir Dębski. Jeden z trójki moich ulubionych polskich skrzypków jazzowych. Inni to Michał Urbaniak i Zbigniew Seifert. 

Kiedyś (lata temu) słyszałem wywiad, w którym rozprawiał na różne tematy. Dowiedziałem się, że płacił większe podatki od Kulczyka. Chyba nie dlatego, że miał większe dochody? W ogóle, podobno płacił jedne z największych w Poznaniu. Według definicji pewnego genialnego prawnika, któremu bardzo wiele zawdzięczam, współczesną miarą patriotyzmu jest rzetelne płacenie podatków.

Ci z Państwa, którzy nie interesowali się jazzem może skojarzą melodie z "Ogniem i Mieczem" i z czołówki "Rancza". To dzieła Krzesimira Dębskiego.

Ciekawe, czy ta muzyka spodoba się Buni? Zapytam.  Mieliśmy wspólne inspiracje z jej bratem - Januszem. Byłem wtedy w liceum. Przy tym kawałku odlatuję i dochodzę do siebie dopiero po jakimś czasie. W zasadzie mam to zapisane w pamięci na tyle trwale, że znam każdą nutę.


Mam to na winylu "z epoki". Ścierański - gitara basowa. To on stworzył charakterystyczny styl i brzmienie gitary zespołu Laboratorium, które słychać i tutaj Za nim dopiero poszli inni. Miał zasięg światowy. Świetna solówka Olejniczaka (saksofon).


Wielbicielom Leszka Możdżera może się podobać to.  Sponsorami koncertu tego pianisty w Olsztynie byli kiedyś Wojciech Maksymowicz i Ryszard Szmit (najlepszy na Ziemi realizator dźwięku z Radia Olsztyn). Dorzucili się do naszych biletów.

Ciekawe co na temat takiego wykonania powie Pro Musica Antiqua? Zespół, który uważam za dumę Olsztyna.



 

środa, 10 lutego 2021

Dla narzekających

Nie bądźmy jak ta żona rybaka, bo się złota rybka może wkurzyć! 

Para globetrotterów w Warszawie. Polska wielu Polakom się nie podoba. Jeśli Państwo nie wierzą w opinie Rosjan czy Ukraińców o Polsce, to może uwierzą tym z Zachodu. W tym samym mniej więcej okresie do tej samej pierogarni Zapiecek, na Nowym Mieście pokazanej w klipie zaprowadziłem moich kolegów ze studiów w Kijowie. Marudziłem, marudziłem, że same knajpki małpowane z Zachodu. Głód zaczął doskwierać. W końcu znalazłem coś fajnego. 

Pokazują tablicę, na której jest napisane, że Stare Miasto odbudowano w latach 1944-53. Jako ciekawostkę przytoczę fakt, że odbudową stolicy jako Prezydent Miasta zarządzał Marian Spychalski, Marszałek Polski. Cis mężczyzna. Całkowite przeciwieństwo obecnego lalusia o cienkim głosie. To dzięki niemu w ogóle podjęto decyzję o odbudowie, a nie przeniesiono stolicy do Łodzi. Był wybitnym architektem. Kto nie wierzy w jego wybitność niech zwróci uwagę na fakt, że dostał nagrodę Grand Prix w Paryżu. Pochodził z rodziny robotniczej. Silna osobowość. Dzielny człowiek. Miał lubianą w towarzystwie żonę o szerokich horyzontach. To dzięki niemu w Warszawie ciągle są Pola Mokotowskie. Ciekawe, czy się ostoją pod naciskami deweloperów.

Czy koniecznie musimy marzyć by się stać krajem powolnego Internetu i dziurawych autostrad takim, jak Niemcy? Niemcom współczuję, że ich pieniądze idą na parodie w rodzaju Kortosfery. 





wtorek, 9 lutego 2021

Mistrzostwa Świata

 Uwaga, Uwaga!

W dniach 11.02 - 14.02 W Heerenveen Mistrzostwa Świata w najfajniejszej dyscyplinie sportowej. Kolegów z short-tracku proszę o wybaczenie zdrady. Długi tor to jest to co Wiesio lubi najbardziej. Szanowny Prezesie Rysiu Stypułkowski, nie gniewaj się! Na klapach jeździ się fajniej, bo tolerują sztywność stawów. Jak należy jeździć? Prosto, w lewo i szybko.

Linki do transmisji poszczególnych dni.






poniedziałek, 8 lutego 2021

Immunitet

Dość darcia łacha z partii Jarosława Gowina. Nie mieli czasu na napisanie statutu, w którym będzie jasno określone, czym jest kadencja. No i niech w Porozumieniu dojdzie do porozumienia. Nadaję temu ugrupowaniu nieodwoływalny poduszy immunitet w zakresie satyry. Doszło do pasywacji.


Internacjonalne kalambury

Na moim piętrze w akademiku mówiło się slangiem z pomieszanych 13 języków: rosyjskiego, polskiego, ukraińskiego, maltańskiego, włoskiego, niemieckiego, arabskiego, hiszpańskiego, węgierskiego, angielskiego, uzbeckiego, kirgiskiego i turkmeńskiego. Elementy  innych języków, takich jak hebrajski, swahili, hindi które były w użyciu nie weszły bezpośrednio do naszego systemu komunikowania się, chociaż były obecne tam poprzez wcześniejsze zapożyczenia. Na przykład z hebrajskiego - bałagan. Oczywiście, przenikania się języków zaczynało się od wulgaryzmów, aby stopniowo osiągać bardziej wyrafinowane formy. Dochodziło do tego, że Polacy w rozmowach między sobą wplatali słowa z innych języków, które najbardziej sugestywnie oddawały istotę pojęć.

Tym razem inspirowane naszym ogólnoświatowym dialektem wariacje na temat nazwiska Putin:

  • Angielska "Put ... in jail" E.g. Put Navalny in jail. Używane czasami we frazie "He will put you in jail."
  • Bułgarska ..... Путка
  • Hiszpańska .... puta.

Dużą popularność uzyskiwały słowa dźwiękonaśladowcze. Dźwiękonaśladowczość nazywana jest  przez uczonych dla nadania rangi odkryciu "onomatopeją". Rekordy popularności biło взбзднуть (ros. wzbzdnut'). Nie trzeba być poliglotą aby rozumieć jego znaczenie. Zachwycało szczególnie tych, którzy posługiwali się włoskim, maltańskim i hiszpańskim z powodu nagromadzenia  kolejnych 6 spółgłosek oraz stosunku ilości spółgłosek do samogłosek (7/1). 


sobota, 6 lutego 2021

Przestroga dla Bielana

 Frank Zappa stworzył mini-operę o śwince pekari - Greggery Peccary - wynalazcy kalendarza. Greggery wiele wycierpiał, bo nikt nie chciał wiedzieć ile ma lat. Powiastkę tę polecam propagatorowi tego wynalazku w Porozumieniu - Adamowi Bielanowi. Wszyscy zaatakowali Peccary - hippisi, hells angels - cale społeczeństwo. Biedna świnka nie miała się gdzie podziać. 

Bielan wstąpił na ścieżkę pełną niebezpieczeństw. Czy nie słyszał nigdy "The Adventures Of Greggery Peccary"? Stało się. Przestroga troszkę spóźniona. Greggery musiał się zwrócić ze swoimi problemami do największego żyjącego "pilostophera".  Musiał mu zapłacić za stwierdzenie, że czas jest utrapieniem i eony są już na wyczerpaniu.

Frank Zappa - jeden z najinteligentniejszych i twórczych artystów XX w. Wielka sztuka ma zdolności profetyczne. Co prawda, Zappa to nie Bela Bartok, ale .... radzę posłuchać.





Gazeta Wyborcza vs NIE

Oto różnice pomiędzy Gazetą Wyborczą i NIE z mojej perspektywy

  • Lubię szczere wypowiedzi. Gazeta Wyborcza ma problemy z doborem formy do treści. Pisze to samo, co NIE, tylko "z pewną nieśmiałością".  Pali, ale się nie zaciąga.
  • Gazeta Wyborcza zawraca głowę ludziom codziennie. Codziennie tym samym. NIE oferuje większą różnorodność i jest bardziej pomysłowy.
  • Z punktu widzenia ekologii Gazeta Wyborcza jest bardziej szkodliwa. Ma większy nakład i wychodzi codziennie. To jest sprzeczne z deklarowaną przez nią walką z globalnym ociepleniem.
  • Jerzy Urban i Adam Michnik są biegunowo różni jeśli chodzi o talent literacki. Urban jest błyskotliwy, Michnika "w ogóle nie da się czytać".  Urban, gdy nie nienawidzi tego, o kim pisze bywa świetny. Michnik to taka Coca-Cola "zero cukru" - zero talentu. Ta głowa nie wykrzesała żadnego fajnego artykułu. Również publicyści NIE mają lepsze rozumy niż Gazety Wyborczej, chociaż w obu redakcjach coraz więcej beztalencia.
To różnice. Natomiast podobieństwa zilustruję krótką scenką rodzajową. Kiedyś jechaliśmy do Moskwy pociągiem z naszym teatrem "Awatar" na Festiwal Artystyczny Studentów Polskich. Kolegę z Instytutu Lotnictwa przyparła potrzeba. W toalecie nie było papieru toaletowego, więc zwrócił się o niego do konduktorki. Ta zaproponowała gazetę. Na to on odrzekł "ваши газеты вообще не читаются" - "waszych gazet w ogóle nie da się czytać".  
Tak jest, oba periodyki nawet do podcierania d... się nie nadają. Ze względu na mniejszą szkodliwość dla środowiska naturalnego, natchniony przez Gretę Thunberg nad  Gazetę Wyborczą przedkładam Tygodnik NIE. 


piątek, 5 lutego 2021

Fraktal

 Fraktalopodobne obiekty w świecie polityki. A gdzie są podpisy "niżej podpisanych"? Dokument nie posiada daty. Czyżby negowali kalendarz na znak solidarności z prezesem? 



Kalendarz wyborczy dla Gowina

 Jarosław Gowin to jedna z najbardziej zabawnych postaci polskiej polityki. Okazuje się, że według Adama Bielana trzy lata temu upłynęła  jego kadencja. Najwyraźniej Gowinowi nie udało się rozstrzygnąć wątpliwości filozoficznych na temat natury czasu, więc pominął go w swoim działaniu i nie doprowadził we właściwym momencie do wyborów.

W konsekwencji, Adam Bielan uważa się za przewodniczącego. W biurach partii powymieniano zamki. Ciekawe, kiedy pojawią się tam drzwi bez klamek i gabinety z wyściółką dla poirytowanych? Nazwa "Porozumienie" dodaje tej sytuacji smaczku.

Jarosławowi Gowinowi radzę skorzystać z jakiejś aplikacji. Na przykład "Google Calendar". Informowałaby go o najistotniejszych momentach, niezależnie od zawirowań. Niektórzy jego oponenci uważają, że czas istnieje i wyprowadzają z tego oczywiste wnioski. Na przykład takie, że nie jest on obecnie przewodniczącym Porozumienia. Trzeba było jednak gwoli pragmatyki oprzeć się na założeniu, że czas upływa, bo jeśli nie, to czym jest kadencja?

Bielan i tak przegra bo "policzą głosy". Chociażby nie wiem jaką miał rację. Załóżmy, że go z partii wyleją. Od tego momentu nie ma ona prezesa w ogóle. Kurczę, były Minister Sprawiedliwości ugrzązł w formalinie.

Ciekawe, jak w tej sytuacji wygląda ważność decyzji podejmowanych na przykład w zakresie finansów partii a także umów gospodarczych i koalicyjnych? Gdyby to była spółka prawa handlowego to by była katastrofa. Porozumienie - byt, który nie potrafi się sam zorganizować. Czy nadaje się do aranżowania państwa?


czwartek, 4 lutego 2021

Kto ma czytelników za głupków?

Ludzie skarżą się na to, że w Gazecie Wyborczej nie da się opublikować żadnego poważnego artykułu. Podobno jest tam taka redaktor, która odrzuca wszystko, co przekracza pewien poziom intelektualny. "Ależ proszę Pana, tego nikt z naszych czytelników nie zrozumie". Wygląda na to, że to ta paniusia, która się zwraca do ludzi trzymając ręce w kieszeni. Podzielam jej opinię bo Gazeta Wyborcza to jest NIE dla tych, którzy się uważają za elitę. Zresztą, część tej elity wykreowała Gazeta Wyborcza, więc ta pryszczata w okularach wie, co o niej sądzić. Tych niewątpliwych racji nie wypowiada publicznie, a faszeruje bzdurami tych, którzy się na nią zrzucają kupując dziennik. Aleksandra Sobczak wie, że to łykną. Teraz wymyślili podziemny wiec.  Dziś o 20:00 ze swoimi wyznawcami spotykają się Panowie Michnik i Tusk, o czym donosi Gazeta Wyborcza   Niestety, nie będę mógł tego spotkania obserwować, bo aby mieć taką możliwość trzeba wnieść składkę członkowską katakumb, zwanych Klubem Gazety Wyborczej. Po tym, gdy około 25 lat temu przeczytałem artykuł Redaktora Naczelnego (podówczas był nim Adam Michnik) postanowiłem nigdy więcej nie płacić za narażanie się na teksty na poziomie maturalnym. 

Krótka charakterystyka rozmówców:
Adam Michnik - człowiek odważny, niewątpliwie zasłużony, błyskotliwy mówca wiecowy.  Pióro ma betonowe. 
Donald Tusk - fakt, że jego pełnomocnikiem jest Roman Giertych, mówi o nim wszystko.

Wideo pochodzi z portalu wyborcza.pl. Artykuł napisał niejaki "bart". To pewnie Bartosz Wieliński, który występuje w wideo. Daleko mu do zdolności oratorskich Michnika. To podobno wybitny dziennikarz. Po tym artykule widać coś wprost przeciwnego. Żałosny, jakby mu ktoś mózg sformatował komunałem. Skąd oni takich biorą?





Czyż nie jestem aniołem?

 Czyż nie jestem aniołem.....stróżem?





środa, 3 lutego 2021

Ludzie, coście tacy smutni?

Mam wrażenie, na podstawie obserwacji, że największymi polskimi patriotami są Ukraińcy. Oczywiście, nie wszyscy, ale z moich pomiarów patriotyzmu badanej próbki wynika, że w czołówce są właśnie oni. W żaden sposób nie dadzą sobie wmówić, że Polska jest be, a Zachód - cacy. Córka Saszy, kolegi ze studiów w Kijowie, była w Europie niemal wszędzie i najbardziej upodobała sobie Polskę. Tak się cieszyła po uzyskaniu tytułu "Magistra Spekulacji".


Ludzie, coście tacy smutni?



wtorek, 2 lutego 2021

Dobry fachowiec, ale bezpartyjny

 W 1970 roku Mieczysław Rakowski napisał w Polityce artykuł "Dobry fachowiec, ale bezpartyjny". Otwarcie skrytykował politykę kadrową PZPR. Jechaliśmy z mamą pociągiem z Dobrego Miasta do Lubomina. Dwu dżentelmenów z wypiekami na twarzy komentowało tezy Redaktora Naczelnego. W owych czasach w PZPR aparat partyjny pełnił bardzo znaczącą rolę. Był on czymś w rodzaju uniwersalnych rad nadzorczych. W komitetach były t.zw. referaty. Na przykład, referat rolnictwa, propagandy, oświaty, przemysłu i.td.  Zarządzali nomenklaturą, wyznaczając kadrę kierowniczą  w gałęziach, które im podlegały. Oczywiście, prawie wyłącznie z członków partii. Artykuł Rakowskiego był wymierzony w ich wszechmoc. Jeden z dyskutantów powiedział: "panie, ten aparat partyjny to trutnie bezproduktywne, na które miliony idą". 

Nie mogłem się powstrzymać od figla. Obróciłem się do mamy i miotając błyskawice z oczu gniewnie wykrzyknąłem: mamo, już wiem kim jesteś, jesteś bezproduktywnym trutniem, na którego miliony idą! Dyskusja zamarła. 

Mama była bibliotekarką i oczywiście nie należała do aparatu partyjnego, ale rolę w gagu przeze mnie wymyślonym odegrała doskonale. Mała improwizacja. Niezły był z nas duet. Miałem 11 lat. Już wtedy pokazałem, jakie ze mnie ziółko.

poniedziałek, 1 lutego 2021

Jak zostałem gorylem

Leniwiec - to zwierzę było w młodości moim ideałem. Podobały mi się jego powolne ruchy. Lubiłem też wisieć na drzewie. Byłem samotnikiem. Stado - to nie dla mnie. Jeśli chodzi o odżywianie to bliski doskonałości był koala. Eukaliptus - wspaniały smak,  zapach i wrażenia dodatkowe. Używka w roli pożywienia. Natura pokazała, że można być ciągle nawalonym bez szkody dla zdrowia.  Koala to hippie świata zwierząt. Aż dziwne, że to ludzie, a nie australijskie niedźwiadki stworzyli muzykę psychodeliczną.

Życie potoczyło się inaczej i w pewnym momencie konwenans wziął nade mną górę. Skończyłem studia, zacząłem pracować. Wymarzona ścieżka zupełnej abnegacji na zawsze została dla mnie zamknięta. Pogrążyłem się w pracoholizmie.

W 1991 roku byłem kierownikiem Zakładu Informatyki na WSP.  To było miejsce bliskie ideału, bo jak wiadomo, jest on strukturą algebraiczną. Lubiłem je i ludzi tam pracujących. 

Do Olsztyna przyjechał Papież. Z racji zajmowanego stanowiska i umiejętności obsługi urządzeń powierzono mi pracę w centrum prasowym, mieszczącym się w budynku na Głowackiego. Dostałem plakietkę, którą ochoczo przywiesiłem sobie na szyi. Biegałem tu i tam. Pewnego razu przechodziłem przez ulicę koło budynku DOKP (obecnie Urząd Marszałkowski, a jeszcze wcześniej Rejencja i Gestapo). Po obu stronach były tłumy ludzi.  Dowodzący policjant przyjrzał się mej plakietce,  coś sprawdził przez radiotelefon, kiwnął głową i gestem ręki pozwolił mi przekroczyć linię szpaleru. Za sobą usłyszałem pełne podziwu dla mnie słowa - "Zobaczcie - goryl!".