Nasza nauczycielka matematyki załamywała ręce nad tępotą uczniów. Krzyczała na nas, że jesteśmy nienauczalni, "wtórni analfabeci". Na to ja wstałem i rzekłem tak: " Proszę Pani, nie jest wykluczone, że ma Pani rację, ale w zrozumieniu tego co Pani napisała na tablicy przeszkadzają nam obecne tam co najmniej dwa błędy". Byliśmy w 7 klasie. (dzisiejsza pierwsza gimnazjum). Ja tego prawie nie pamiętam. Coś chyba było.Tak mi mówią koledzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.