Zupa się wylała. W Polsce działają ukraińscy partyzanci, polewający wrzątkiem tubylców w celu pobrania kontrybucji wojennej. O tym donosi portal Wirtualna Polska.
O tym rozkwicie prywatnej inicjatywy znacznie wcześniej informował Rafał Otoka Frąckiewicz. Widocznie nabrała takich rozmiarów, że nie da się już tego ukryć. Okrucieństwo większe niż napady zbójeckie na drogach w XIX w.
Budzi to moje wątpliwości, czy powinniśmy popierać starania o wejście Ukrainy do Unii Europejskiej. Ta forma demokracji i aktywności, którą przejawiają niektórzy przedstawiciele Ukrainy mi nie odpowiada. Wolę białoruski zamordyzm. Byłem w Mińsku w 2018 roku. Można tam było spokojnie na parkingu zostawiać samochód z otwartymi drzwiami. Żaden demokrata niczego nie ukradł. Wcześniej, za demokracji na Białorusi dochodziło do napadów na pociągi relacji Berlin-Moskwa.
Podobnie organizują się również Gruzini. Nie jestem zwolennikiem tego, aby cofnąć Polskę nie tylko o 30 lat. Pod względem form bandytyzmu cofa to nas o 200 lat. Przez ostatnie 30 lat Polska ograniczyła przestępczość, a Ukraina ją rozwinęła.