Tak się złożyło, że rolnictwo europejskie zostanie zlikwidowane. Ma potężnych wrogów. Przede wszystkim Komisję Europejską. Właśnie się umawia z krajami Ameryki Południowej i Ukrainą aby zadać rolnictwu Unii śmiertelny cios. Są już papiery, czekające na podpisanie w Buenos Aires. Nie mniej ważną rolę w zadaniu rolnikom Europy śmiertelnego ciosu wzięła na siebie Ukraina. Miała spłacić w przeszłości zadłużenie, ale nie miała pieniędzy. MFW postawił jej warunek, dzięki któremu nie musiała spłacać kredytów. Zmieniła prawo i pozwoliła na sprzedaż swojej ziemi zachodnim rabusiom. Ci prą do zysków. Mają władzę w EU. Polskie rolnictwo nie ma szans z protektoratem finansowych gangów. Do tego dokłada się szaleństwo walki ekologów z leśnikami.
Co oznacza to dla UWMu? Oczywiście spadek zainteresowania studiami rolniczymi oraz nakładów na badania w tej dziedzinie. Weterynarze, rolnicy, zootechnicy i leśnicy mogą pakować manatki. Okręt UWM zacznie nabierać wody. Co robić?
Muszę się przyznać do zbrodni. Naśmiewałem się z pomysłu obecnego rektora, aby otworzyć kierunek technologii kosmicznych. Teraz widzę swój błąd i bardzo mi wstyd. Patrząc na sprawę realistycznie moje wpisy nie miały żadnego wpływu na losy tej inicjatywy. Teraz jednak zachęcam władze do powrotu do tego pomysłu. Może w innej formie? Może najpierw zacząć od jakiegoś sukcesu w badaniach w wysokich technologiach? Może poszukać partnerów z nowoczesnych technologii aby pojawić się na widoku? Może inaczej to nazwać, aby ludność nie robiła sobie beki ze swojego potencjalnego zbawienia. Zmieniły się technologie i teraz na przykład układy scalone projektuje się znacznie łatwiej niż przed kilku laty. Nie trzeba mieć fabryki. Można je projektować za biurkiem, a gotowe pliki z topografiami przesłać do producenta. Można też kupić uniwersalne kości i ładować na nie pliki, które ustalają ich zadania na elementarnym poziomie. Są to tak zwane FPGA.
W Polsce to się robi i umieją to absolwenci politechnik. Wydział Nauk Technicznych to właściwe miejsce, z którego może przyjść zbawienie. Nie wiem co robi Dziekan Doliwa. Wiem, że to bardzo pracowity i inteligentny człowiek. Tylko, czy materiał ludzki poddany jego wysiłkowi trzyma parametry?
Jest przykład wielkiego sukcesu biznesowego i technicznego, którego ojcem jest Janusz Dramiński. Mam zaszczyt go znać od wielu lat. Jednym ze źródeł jego sukcesu była wiedza z ART. Dało się!
Dlaczego nie czerpać z jego przykładu?
Jest kilka dziedzin, które krzyczą o wynalazki. Chociażby wykorzystanie energii z OZE. Latem jej część błąka się po sieci, jak Tuwim, który nie mógł znaleźć wielkiego tematu. Mógłby być jeszcze większym literatem niż był, gdyby nań trafił. Może zamiast wypuszczać nadmiarową energię do sieci prosumenci mogliby wykonywać jakąś pożyteczną usługę na miejscu. Na przykład tłuc kryptowaluty. Aby tego dokonać trzeba opracować jakieś urządzenia, które rozpoznają sytuację i nie wypuszczą żadnej energii z przydomowej elektrowni tylko sprzedadzą jakąś usługę, która nie obciąży sieci. Skoro państwo tej energii nie potrzebuje to niech się wypcha. Trzeba jej nadmiar przetworzyć chałupniczo i sprzedać w postaci usług. Najprostszą jest mennica kryptowalut. Może jakaś infrastruktura dla sztucznej inteligencji? Tu jest robota dla inżynierów, ekonomistów i prawników, aby tej inicjatywy nie wykończył urząd skarbowy.
Jest kilka innych dziedzin. Chociażby wytwórstwo półprzewodników, do którego potrzebne jest czyste powietrze i teren wolny od drgań sejsmicznych.
Pora od czasu do czasu zaprzestać troski w formie drwin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.