W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

sobota, 10 listopada 2018

Symbole 100-lecia niepodległości Polski w przestrzeni miejskiej OLSZTYNA

Dzięki inicjatywie Mateusza Obarka z olsztyńskiego Studia Gravite Design i zaangażowaniu studentów Wydziału Sztuki UWM pod okiem prof. Piotra Obarka powstała wystawa poświęcona 100-leciu niepodległości Polski.
"W naszej codziennej, pełnej pośpiechu pracy w branży reklamowej zawsze staramy się znaleźć miejsce na refleksję nad wartościami patriotycznymi i spuścizną narodową, które kryją głęboką polską symbolikę" – podkreśla Mateusz Obarek, pomysłodawca wystawy i jeden z autorów rocznicowych plakatów. Dodaje, że ważnym celem było wyjście z wystawą w przestrzeń miejską.
- Dzięki temu jej odbiorcy, czyli mieszkańcy Olsztyna nie będą musieli udać się do zwykle hermetycznych sal wystawowych, by mieć chwilę na refleksję nad naszą niepodległościową symboliką, która powinna kształtować postawy obywatelskie w naszym codziennym życiu i rzeczywistości, której patrząc na podziały i spory Polaków nie tylko w sferze politycznej czasem zdajemy się nie doceniać – podkreśla Obarek.

foto: Jakub Obarek




Inne ślady Polaków na Wschodzie


Kijów - to miejsce, w którym żył i tworzył architekt, przemysłowiec, podróżnik i myśliwy - Władysław Horodecki. Stworzył "Dom z chimerami". Historia domu była taka, że w Kijowie nastąpił kryzys na rynku nieruchomości i można było kupować tanio tereny pod zabudowę. Horodecki kupił działkę na skraju zbocza i twierdził, że zbuduje tam dom. Koledzy po fachu pukali się w głowę. Założył się. Zbudował dom na 7 mieszkań z garażem i obórką na 2 krowy. Obecnie Prezydent Ukrainy przyjmuje tam (nie w obórce, oczywiście) swoich gości. Mieści się w nim pokój, w którym prowadzone są rozmowy w cztery oczy.
Autor zdjęcia : Дядя Саша, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1131508

Znającym język ukraiński i rosyjski radzę odsłuchać tego materiału o jednym z większych polskich modeli mieszkających kiedyś w w Kijowie. Budowniczego pałacu szacha Iranu i pierwszego dworca kolejowego w Teheranie. Horodecki - koszmar Greenpeacu - jeden (obok Roosevelta i Potockiego) z trzech prekursorów Safari.


A tu dwie dziewczyny rozmawiają o "Domu z chimerami". Po ukraińsku. Nawet jeśli nie znamy tego języka, da się zrozumieć. Jeśli nawet nie zrozumiemy warto obejrzeć niesamowite dzieło naszego niezwykłego rodaka.  Niekoniecznie tylko raz na 100 lat. Jako ciekawostkę przytoczę fakt, o którym mówią obie panie, że chociaż Horodeckiego było stać na centralne ogrzewanie polecił wykonać 52 piece, do których zamówił różne wzory kafli.  Znam wielu Ukraińców, których podziw dla Polski mnie zawstydza. W większości to moi koledzy z akademika. Ale nie tylko.




piątek, 9 listopada 2018

Polskie ślady na Wschodzie

Ostatnio byłem w Mińsku na Białorusi. Zaskoczyły mnie gigantyczne billboardy z widokiem zamku Radziwiłłów w Nieświeżu. Okazuje się, że został on odrestaurowany kosztem sporych nakładów. W podobny sposób postąpiono z dworkiem Kościuszków. Odbudowano go całkowicie. Białorusini odnoszą się do naszej wspólnej historii z wielkim szacunkiem. Korygują zafałszowania historii wprowadzone przez ZSRR. W Zamku w Nieświeżu przywrócili heraldykę Radziwiłłów równocześnie usuwając symbolikę prawosławną. To silny ukłon w w stronę prawdy historycznej.

Mińsk to miasto nowoczesne, odbudowane z całkowitych zgliszcz, w które je obróciła II Wojna Światowa. Był bardziej zniszczony od Warszawy. Jest czyste i bezpieczne. Białoruś nie jest państwem bogatym w zasoby naturalne. Same bagna i żurawina. Bardzo trudne warunki. Tym niemniej ma piękne miejsca. Ludzie są dobrze wykształceni, pracowici i solidni. Muszą sobie w tej sytuacji radzić. Tym bardziej cieszy, że potrafią ze swej szczupłej kiesy wysupłać spore nakłady na pomniki naszej wspólnej historii.



Na Białoruś można udać się teraz bez wizy na 30 dni pod warunkiem, że się wjedzie przez lotnisko w Mińsku.

czwartek, 8 listopada 2018

Kamyczek - dary dla Senatu

Do p.o.Duchy wpłynęło zapytanie o następującej treści:
Jak Redakcja ocenia pomysł zbiorowego obdarowywania przez poszczególne komórki Senatorów UWM? Taka forma autopromocji była u nas przedmiotem dyskusji.

Odpowiedź Redakcji:
Negatywnie. Przede wszystkim dlatego, że nie ma to sensu. Senat nie ma żadnego wpływu na kształt podejmowanych przez siebie decyzji. Decyduje rektor. To on ma najistotniejsze instrumenty, aby Senatorów zastraszyć lub przekupić.  Oni głosują tak, jak im eRektor każe. Faktycznie Senat pełni przede wszystkim rolę listka figowego, służącego uzasadnieniu decyzji tomricha. W wielu przypadkach Rektor tłumaczy się, że zrobił coś, bo Senat tak zagłosował. O tym, że takiego kształtu uchwały się domagał nie wspomina. Senat więc jest ciałem całkowicie pozbawionym własnego rozumu i woli. Jeśli już obdarowywać to - Rektora. Jeden duży prezent przekazany we właściwe dłonie  o wiele skuteczniej pomoże sprawie niż 80 małych. Wybór też jest znacznie prostszy. Wystarczy obejrzeć flaszki wynoszone ze Starej Kotłowni.

Co gorsza takie prezenty czasami wymagają wykonania  - ergo poświęcenia czasu przez kogoś, kto może nie czuć do tego zapału. Stąd mogą powstać nikomu niepotrzebne napięcia wewnątrz komórki. Poza tym Senat może nie pojmować jeszcze na czym polega handel wymienny. Prezenty wezmą, i w żaden sposób się nie odwdzięczą. Kto z Państwa był wśród dzikich doskonale rozumie, o czym piszę. Oni mogą wręcz narzekać, że prezenty im się nie podobają lub domagać się więcej. Jeśli nie wręczycie Państwo daru przy następnej okazji to zrobicie sobie z Senatu wrogów. Oni mogą traktować (jak to często z dzikimi bywa) hojność jako obowiązek. W następnym okresie nałożą na Was kontrybucję.
Szczególnie kiepskim pomysłem jest dawanie prezentów ze sfery wyższej kultury. Jak często widzieliście Państwo Senatorów na wernisażach?

Poza tym, jak takie dary zaksięgować i opodatkować aby były legalne?

środa, 7 listopada 2018

W samo południe

Autor zdjęcia nieznany
13 listopada o 12:00 w Sądzie Okręgowym w Olsztynie w sali numer 427 odbędzie się rozprawa w sprawie Piotr Obarek vs UWM. Dramatyzmu  doda fakt, że w dniu 12 listopada dopuszczę się zdrady i będę ochotniczo na łamach bloga doradzał mecenasowi Szczechowiczowi.
Ciekawe, czy tomrich spocznie w grobie jako tchórz?
"And I must face a man who hates me
Or lie a coward, a craven coward
Or lie a coward in my grave"




Spiski budowlańców

"UWM otoczyła sieć wrogich karteli budowlanych. Senat UWM wyznaczył uchwałą nr 293 z dnia 24 kwietnia 2018 roku pułap środków, o które mogą się ubiegać potencjalni wykonawcy budynku Wydziału Prawa i Administracji oraz Wydziału Nauk Społecznych na około 34 miliony. Tymczasem święta wola UWMu została zignorowana. Wszyscy uczestnicy postępowania przetargowego zaoferowali wykonanie budynku za nie mniej niż 60 milionów złotych. 
Podobnie rzecz się ma z "Centrum Popularyzacji Nauki i Innowacji". UWM chce dać niemal 12 milionów, a najniższa oferta to około 20 milionów."

Rektor argumentując w powyższy sposób nalegał na wielu dziennikarzy, aby dali na łamach swoich gazet odpór spiskowi budowlanemu wymierzonemu przeciwko UWM. Żurnaliści ze zrozumieniem potakiwali, aby nie doprowadzić obłędu Tomricha do furii a następnie dzwonili do redakcji Poduchy. Zaniepokojeni, proponowali otoczenie UWMu kordonem sanitarnym. Jeśli nie całej uczelni, to chociaż Rektoratu, aby zlokalizować ognisko epidemii, której objawy coraz bardziej się nasilają. Zaczęło się 5 lat temu od Przyborowskiego, który węszył spisek firm informatycznych. Według uczonego kartel ten miał na celu, żeby niczego UWMowi nie sprzedać. W ten sposób firmy informatyczne chciały izolować UWM od cywilizacji w celu eksploatacji ekonomicznej.  Po co mieli to robić? Przecież ten cel został osiągnięty na wyborach rektora w 2012.

Skoro eRektor Tomrich musiał wydać  na remont  gabinetu (który przypomina celę zakonnika) niemal 1 milion złotych  musi rozumieć że wszystko podrożało. Teraz trwają gorączkowe prace nad osłabieniem wymogów SIWZ, aby się zmieścić w przeznaczonej kwocie. Należy się spodziewać, że ścianki działowe mogą być z dykty. Trzeba będzie w budynku być trzeźwym, bo jak się oprze o ścianę to może się zawalić. Będzie obowiązywał zakaz wnoszenia Metaxy. Nie będą wpuszczać zataczających się, chociażby byli członkami władz.

Jak chodzi o Centrum Popularyzacji Nauki to przecież ono nawiązuje do warszawskiego centrum Kopernik, więc ceny muszą być astronomiczne.





wtorek, 6 listopada 2018

Ocalić od zapomnienia

Gdyby opisać całą prawdę to nikt by w nią nie uwierzył. Comedia dell'ARTe nie znalazła swego kronikarza. Wielka szkoda.. Co innego UWM, którego historia należy w części do epoki dostępu do informacji publicznej, co daje gwarancje dobrego udokumentowania poszczególnych zdarzeń. Może się ktoś podejmie? Potencjał komiczny jest olbrzymi.

Dziś wyszedłem na spacer i zrobiłem kilka fotek obiektów, na które zwrócili mi uwagę obserwatorzy.  Billboard przy byłej pętli to główna wizytówka UWMu. Dlaczego jest bez logo? Niezorientowani mogą sądzić po wyglądzie, że jest to efekt szaleństwa. Paradoksalnie, tak samo twierdzą to też  ludzie, znający sedno sprawy.


 Na budynku rektoratu ciągle widnieje znak, który jest przedmiotem szczególnej nienawiści. Radzimy rolnikom. Jest niewysoko. Można go usunąć druciakiem przymocowanym do kija.


Obok Wydziału Humanistycznego jest mural z dziełem Obarka. Póki co, po cyklicznym spotkaniu w Starej Kotłowni i spożyciu odpowiedniej ilości animuszu trzech uczestników w tym jeden członek-korespondent PAN może je chociaż obsikać. Można na ten czas polecić wyłączenie monitoringu.