W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

piątek, 23 czerwca 2017

Lew Północy

W obszernym, autoryzowanym wywiadzie udzielonym redaktorowi Adamowi Sosze dostępnym pod tym linkiem doktor habilitowany Jarosław Szczechowicz puszcza wodze fantazji.  Próbując go streścić nasunęła mi się ta wypowiedź

Jestem Papkin, lew Północy,
Rotmistrz sławny i kawaler -
Tak, siak, tedy i owędy...
Mądry w radzie, dzielny w boju,
Dusza wojny, wróg pokoju. -
Znają Szwedy, muzułmany,
Sasy, Włochy i Hiszpany
Artemizy ostrze sławne
I nim władać ramię wprawne -
Jednym słowem, krótko mówiąc,
Kula ziemska zna Papkina. -
Teraz, bratku, daj mi wina.

W oparach rozumowania Jarosława Szczechowicza w tym wywiadzie zauważyłem pewne elementy racjonalne.

Adam Socha: Dla mnie kluczowe w tej monografii jest zdanie: „Monografia stanowi uzupełniona wersję rozprawy doktorskiej obronionej w styczniu 2008 roku na KUL Jana Pawła II”.
Jarosław Szczechowicz: Informuję o tym w tej publikacji, aby czytelnik o tym wiedział i jest to standard. 


Nasuwa się pytanie, dlaczego w pracy habilitacyjnej Jarosław Adam Szczechowicz nie poinformował o fakcie, że jest przekładem uzupełnionej rozprawy doktorskiej? Przecież według niego takie są standardy. Czy recenzenci wiedzieli o tym fakcie? Wątpię. Recenzent Marek Jurek (Czech) pisze "Je zřejmé, že práce byla zpracována v polštině a k mému posouzení jsem obdržel vyhotovení ve slovenštině.'.
Również autorka negatywnej recenzji Monika Jurčová pisze
Habilitačná práca bola – predpokladám - pôvodne napísaná v poľskom jazyku a na posúdenie mi bol predložený preklad originálnej práce. Táto skutočnosť je dôležitým determinantom posúdenia práce oponentom.
Autorstvo prekladu mi nie je známe.
Pani Jurcova domyślała się, że ma do czynienia z przekładem, ale tego nie wiedziała.

Dlaczego nie przetłumaczono fragmentu:
„Monografia stanowi uzupełniona wersję rozprawy doktorskiej obronionej w styczniu 2008 roku na KUL Jana Pawła II”?  Wszak według doktora habilitowanego takie są standardy. Dlaczego nigdzie w jego pracy habilitacyjnej nie jest napisane, że jest to przekład polskiej monografii? To chyba też jest jakiś standard.

Bardzo interesujące są wywody Szczechowicza, że on nie bronił habilitacji z własnej woli tylko z woli komisji. Trudno jest temu dać wiarę. Dostarczył cztery kartony dzieł a oni wydobyli z nich perłę piśmiennictwa. Potrafi rozbawić. Nauka - ciężka to praca i wymaga nie lada wyobraźni.

Pan Szczechowicz wymienia rozdziały 5.4.4 i 5.4.5 jako nowy wkład, wykraczający poza doktorat. Te dwa fragmenty liczą łącznie 13 stron w monografii liczącej stron 260 (5%). Szczerze wątpię w prawidłowość wyliczenia tych 30 procent, o których mówi czołowy olsztyński uczony.

Rozbawiło mnie również zdanie "Książka ukazała się po mojej habilitacji, więc nie mogłem jej przedstawić.".  Nadworny prawnik UWM  oddał się spekulacjom na temat własnej wielkości.





Stawianie zasłony dymnej jest umiejętnością bardzo przydatną nie tylko na wojnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.