"Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),"
Możecie mi Państwo wierzyć lub nie. Kilka lat temu spotkałem pewną pobożną nauczycielkę,. Była w Gietrzwałdzie i dostąpiła zaszczytu słuchania w gronie innych bogobojnych niewiast Jego Magnificencji rektora. Opowiadał o łasce jaka na niego spłynęła. Jako dziecię bardzo zachorował i nie było już dla niego pomocy. Lekarze rozkładali ręce. Miał jednak przedsiębiorczą ciocię. Udała się do Gietrzwałdu. Nabrała wody z cudownego źródełka, zaaplikowała Rysiowi i on ozdrowiał.
Historię tą opowiadał w okolicy wyborów. Czy da się potwierdzić jej autentyczność? Na świadka wziął swoją małżonkę. Mówił, że tą tajemnicę znają tylko on i żona i że dotychczas nikomu o tym nie mówili. Dlaczego? Przecież nie chowa się światła pod korcem.
Jeśli jest prawdziwa to Górecki ma pewien dług. Matka Boska w Gietrzwałdzie prosiła o codzienne odmawianie różańca, oraz o pozostawanie w trzeźwości. Wątpię, aby Górecki codziennie się modlił. Natomiast jestem pewien, że jest systematycznym konsumentem napojów wyskokowych. Ten nasz olsztyński Münchhausen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.