Przyglądam się UWM-owi od dłuższego czasu. Obserwacja psychiatryczna, którą prowadzę doprowadziła mnie do wniosku, że wielu uczonych przypomina wojsko, do którego nie dotarł fakt że wojna już skończona. Ciury obozowe zwycięskiej armii chcą grać rolę rycerzy. Ciągle latają z pepeszami i strzelają przed siebie aby przymilać się Rektorowi. Byle było słychać.
Z drugiej strony - wrogowie Rektora zachowują się jak partyzanci ze spalonego lasu. To trochę zrozumiałe, bo są atakowani.
Uświadomcie Państwo sobie, że przez najbliższe 7 lat choćby nie wiem co zmiana władzy nie jest możliwa. Nie ma potrzeby ciągle oganiać się od wrogów. Następca obecnego rektora będzie prawdopodobnie przez niego wyznaczony. Temu procesowi może zagrozić sam rektor, jeśli nie poleje oliwy na wzburzone fale. W stanie wojny ludziom wpadają do głów najróżniejsze pomysły. Aż dziw bierze, że dorośli ludzie bawią się w Indian. Jeden z prokuratorów wyraził zdziwienie, że wojownicy rozmawiają ze sobą poprzez prokuraturę, zamiast udać się do psychoterapeuty.
Po co Państwu te te wojny? Po co kontynuować rozstrzygniętą wojnę domową? Rosja byłaby dziś krajem nie do pokonania, gdyby nie wojna domowa w 1917 wygenerowana tam przez Niemcy. Jeśli chcecie się potykać to może na wyniki naukowe i osiągnięcia? Chyba że podświadomie nie uważacie się za uczonych. Żadna wojna domowa nie jest wygrana. Czy nie macie tego dość? Chcecie się ścigać z innymi uczelniami to zawrzyjcie pokój lub chociaż zawieszenie broni i wiosłujcie w jednym kierunku. Jeśli się nie da to chociaż nie wsadzajcie sobie wzajemnie pałek w szprychy. To by było racjonalne.
Urzędy Skarbowe w Ameryce (IRS) domagają się od donosicieli kaucji, którą zwracają jeśli donos okaże się prawdziwy. Może taki dobry zwyczaj należy wprowadzić na UWM?
Łyżki dziegciu (Świętej Moniki) UWM już się pozbył. Oby to był dobry początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.