W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

wtorek, 6 lipca 2021

Jak wyjść ze szponów nałogu?

 Telefon komórkowy. Takie małe coś, a uzależnia. Trudno mi zrozumieć, dlaczego w chwili, w której nie mam nic do roboty zaglądam na tego małego potworka. W 999 przypadkach na 1000 uruchomienie i gapienie się ekranik jest całkowicie bez sensu. Kolorowa treść przy pozornej dynamice pozostaje bez zmian. Dlaczego odrzuciłem gazety, a czytam te same, albo jeszcze gorsze brednie w komórce? Na szczęście nie doszedłem do takiego etapu, że używam krzemowego gamonia w kościele. 

Na szczęście pewnego dnia wysiadły w domu dwa egzemplarze "flagowca awaryjności" Samsunga A40. Musiałem wyjąć z szuflady starą komórkę, której użytkowanie to prawdziwa rozkosz masochisty. Nic na niej nie widać a łączność - szkoda gadać. Szczególnie w sieci OffRange na naszej ulicy. Okazało się jednak, że da się z tym żyć. Gdy ktoś do mnie dzwonił to odbierałem połączenie po to tylko aby dzwoniącego zawiadomić, że zadzwonię z komórki Mrówki. Zdarzyło się to w ciągu miesiąca może ze dwa razy. Oznacza to że komórka tak naprawdę jest bardzo rzadko mi potrzebna. Natomiast jako przeszkadzajka jest pierwsza klasa. Doskonale się nadaje do wypełnienia pustki pustką.

Przy dużej awaryjności trzeba mieć jakiś działający telefon w zapasie. Ostatnio było tak, że w mojej wysiadł aparat fotograficzny, i już się zabierałem do przygotowania jej do serwisu. W pewnym momencie nadchodzi Mrówka i mówi, że jej komórka "się nie ładuje". Ta druga awaria dużo poważniejsza. Musiałem zrobić roszadę. Mrówczy SIM do mojej komórki, Jej komórka do serwisu, a moja SIM do starożytnego złomu z dna szuflady. Moje cierpienie nauczyło mnie, że życie praktycznie bez komórki jest możliwe, a nawet przyjemne. 

Teraz terapia.  Muszę opracować jakąś taktykę. Dziś nie wziąłem maszynki do gadania na spacer. Przeżyłem, a nawet skorzystałem, bo nie męczyły się oczy i widok naturalny jest w 3D i o wiele większej rozdzielczości niż z najlepszego flagowca. Poza tym spada prawdopodobieństwo wejścia pod lub na samochód lub inną przeszkodę.

Podobnie było z tramwajami i samochodem. Budowa torów tramwajowych przeszkadzała mi na tyle w dojechaniu do ówczesnego Real-a a dzisiejszego Auchana, że zacząłem tam chodzić piechotą. Miasto zrobiło w ramach OBO fajną ścieżkę mniej więcej od domu Prezydenta Grzymowicza w dwu kierunkach: do sklepu Aksamitka oraz do Auchana. Z tej ostatniej korzystam i ja. Można podziwiać bardzo piękne drzewa jak z obrazów Szyszkina i zaoszczędzić na paliwie. Dzięki tramwajom odkryłem że mam nogi. Przy mojej skłonności do abnegacji znalazłem dla siebie fajną, bezpłatną formę rekreacji. 

Pora wyzwolić mózg od męczenia go bredniami przy pomocy wszędobylskiej komórki. Już lepiej w ogóle nie myśleć, niż zatruwać się nachalnym marketingiem i polityką. Tyle jest fajniejszych zajęć niż wchodzenie w rozszalały nurt przeciętności. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.