W logo prawda jest ukryta.
Są to cepy u koryta.
Kiedy gadzina ukąsi Żmudzina – od jadu Żmudzina zdycha gadzina

sobota, 27 kwietnia 2019

Imię dla lamy

W UWM narodziła się lama. Podpowiadam imię - "Olsztyński Dalaj Lama, profesor Ryszard Górecki natus Dulskiensis". Że co, że za długie? Nic nie jest w stanie  oddać jego wielkości i nadzwyczajnych osiągnięć w zgłębianiu ducha czasów z kolegami. Niebieskimi i czarnymi.

czwartek, 25 kwietnia 2019

Sonderaktion Allenstein

27 marca 2019  na UWM odbywało się otwieranie "Dni Otwartych". Ceremonii tej na Wydziale Humanistycznym towarzyszyła grupa rekonstrukcyjna poprzebierana w mundury SS. Młodzież trafnie wyczuła intencję Genius Loci Kortowa. Stroje nawiązywały do Sonderaktion Krakau. W Olsztynie mamy do czynienia z Sonderaktion w wersji soft, polegającej  na eliminacji nauki przy pomocy jej parodiowania.

Nie wszyscy dają się na to nabrać. Znam kilku szczęśliwców, którzy po spotkaniu rektora Jerzego Przyborowskiego natychmiast zmienili swoje plany życiowe i opuścili mury uczelni  lub się w niej nie zatrudnili. To ci bardziej spostrzegawczy i posiadający taką możliwość. Rektor Przyborowski jak reklama MacDonalda na wysokiej tyczce ostrzega zbliżających się przed miejscem niebezpiecznym dla ich charakteru i intelektu.

Sam książę olsztyńskich uczonych, nie wziął udziału w otwieraniu otwarcia. Ogłosił, że udaje się na pogrzeb Zosi Narkowicz. Tam jego światłości nie dostrzegłem. Do 21 kwietnia był w światowej czołówce parodystów z programem "Dla Dobra UWM".  Przebił go jednak obecny prezydent Ukrainy serialem "Sługa Narodu".

niedziela, 21 kwietnia 2019

Zagadka rozwiązana

Chick zafundował mi nie lada niespodziankę. Na moje urodziny zaprosił swoją rodzinę. Po przedstawieniu sprawdził czy potrafię nazwać po imieniu każdego z jej członków. Udało się.

Przynieśli mi tort urodzinowy. Aż z Gołdapi, skąd pochodzą. Byli zdrożeni, lecz zadowoleni. Zaprosiłem ich by zostali na dłużej. Będę miał więcej towarzystwa przy śniadaniu, a i Chick nie będzie się nudził, gdy mnie nie będzie.




Życzenia

Wesołych Świąt Wielkanocnych życzy Redakcja wraz z Chickiem. Chick to mój przyjaciel - żółty dżentelmen na parapecie, który mi towarzyszy codziennie od kilku lat w śniadaniach. Jutro będzie wraz ze mną świętował moje 60 urodziny. Data powstania mojego świata to  21 kwietnia 1959. Co mi przygotował w prezencie? Znoszę jajo z ciekawości!


poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Pożegnanie przyjaciółki

Autor: dr Teresa Cz. Malec
 
Jeszcze nie teraz… jeszcze chwilę..

OSTATNIE POŻEGNANIE…
 
Po raz kolejny przyszło mi pożegnać kogoś bliskiego służbowo i prywatnie. Sama nie wiem, czy potrafię to zrobić tak jak bym chciała. To niemożliwe.

Przede wszystkim za wcześnie. Jeszcze nie teraz. Jeszcze tyle było planów. Tyle wyzwań. To niemożliwe. Tym razem jechałam Zosiu z daleka na spotkanie z Tobą. Miałyśmy omówić wspólne plany współpracy obu naszych Fundacji. Byłaś od 2 lat w naszej szefową Rady Programowej.

Byłaś współzałożycielką można tak powiedzieć, mojej Fundacji, bo zostałaś jej pierwszą księgową 2010-2011, a to bardzo ważne bo podałaś rękę, do naszej pracy. Potem tworzyłaś swoją Fundację.

Co teraz? Będziemy bardzo samotni w naszej pracy. Będzie brakowało twojego trzeźwego zawsze osądu, twojej wyważonej opinii, twojego uśmiechu i zapewnienia, że jeśli nie bardzo dobrze to jakoś tam damy radę. Trzeba pracować, nie marudzić, nie takie kłopoty się pokonywało. To były twoje słowa. Nie było co dyskutować.

Co jakiś czas wielkie poruszenie. Postawienie człowieka do pionu.” Tereska, jedziesz ze mną na pielgrzymkę do Fatimy, byłaś, nie byłaś, to przysyłaj pieniądze, albo za Ciebie założę. A Tadeusz tez mu się przyda. Już emerytura, nie trzeba urlopu, dalej jedziemy”.

I pojechaliśmy. I było pięknie i będziemy zawsze pamiętać, że to tylko dzięki tobie tam byliśmy. Teraz miałyśmy jechać na jesieni i co?. Już nie pojedziemy sami, bo to nie będzie to….

Telefon we wrześniu ---„-słuchaj…słuchaj- piękny co?. No powiedz. Skąd te  piękne dźwięki – to z mojego dzwonu, dzwonu Zośki Narkowicz. A co odkładałam, wszystko co u Ciebie zarobiłam i w …. Najpierw miało być wielu sponsorów a potem okazało się ….. A niech tam przynajmniej jak umrę to mi zadzwoni”--- DLACZEGO NIE DZWONIŁ…. bardzo byłam zawiedziona. Ten dzwon powinien dzwonić, księże Biskupie do momentu jak nie zasypano mogiły. Jej się to należało od tego kościoła. Bo ona temu poświęciła tyle godzin pracy i tyle pieniędzy. A tylko ona potrafiła organizować i szukać sponsorów. Dobrze, że mam to nagranie. Ale jeszcze nie mogę go odsłuchać ponownie. Jeszcze nie. Komu bije dzwon……….

2011 poszłam po podpis dla Fundacji, wyszłam o 2 nad ranem bo akurat stemplowała i szykowała kartki dla mieszkańców na zbiórkę pieniędzy na kościół, wśród mieszkańców osiedla Nagórki, Jaroty, na około. Stemplowałam bo Zośka poprosiła.

Przy kamieniu węgielnym też byłam…bo Zośka poprosiła” abym jej świece pomogła zanieść do kościoła, po drodze pogadamy o naszych sprawach, a potem okazało się że niosłam je do samego końca a przy Biskupie Piszczu pochwaliła mnie, jaka to pani kanclerz chętna do pracy”. Taka była Zośka. Każdego potrafiła zagonić do pracy, do działania. Cała Zosia. Jej trudno było odmówić

Ona też pomagała. Nie odmówiła. Dbała i była lojalna. Przepracowała ze mną jako kwestor Uczelni parę wspaniałych lat. Odeszła po moim odejściu ze stanowiska, bo podobnie jak ja lubiła, decydować o swoich szefach sama. Musiała chcieć dla kogoś pracować. Dbała o swoich byłych pracowników, którzy po jej odejściu byli zwalniani z WSIE TWP. Zosiu, one wszystkie były obok mnie na Twoim pogrzebie. Na pewno nas widziałaś. One zawsze też o Tobie będą pamiętały.

Nie dbałaś o siebie jak należy. Ciągle w ruchu, ciągle gdzieś i czemuś oddana.
Siedziałyśmy sobie w ubiegłym roku w Kabornie. Szczęśliwa, bo przywiózł Cię Twój syn. Nie byłaś tym razem kierowcą. Mogłaś wypić ze mną lampkę wina. Powspominałyśmy. Było fajnie. Interesowało Cię zawsze przecież dużo różnych problemów. Opowiadałam Ci o moim nowym domu na emeryturze.

Obiecałaś też, że zwolnisz, jeszcze parę spraw i będziesz odpoczywać. Mówiłyśmy o naszych wnuczkach. Przeżywałaś kłopoty swoich dzieci. Chciałaś jak najlepiej. Nawet nie jadłaś już ciasta drożdżowego, no troszeczkę …. mówiłaś, że dbasz o siebie. I co?

Ostatnie prace dosłownie do ostatniego poniedziałku to załatwianie programu do komputera aby właściwie wprowadzać sprawozdanie do KRS. Wpis – Tereska jestem bardzo chora ale do niedzieli się wykuruję i się odezwę …… nie dotrzymałaś słowa po raz pierwszy. O godzinie 4 rano w niedzielę odeszłaś. Pozostał mi tylko mail na poczcie. Zostawię go na wieczną pamiątkę, że chciałaś, a los był nieubłagany i dla tego nie mogłaś spełnić obietnicy, że się odezwiesz ….. kiedy milczałaś zbyt długo rozdzwoniły się telefony do dr Poszewieckiego i na koniec, krótkie – Zosia nie żyje - Szok.

Zosiu, jeszcze nie teraz, jeszcze za wcześnie. Jeszcze mogłaś z nami trochę pobyć.

Pamiętam nasze spotkanie w Staromiejskiej kiedy przychodziłaś na kwestora a przyprowadziła Cię profesor Malewska. Nie mogłyśmy się nagadać, bo wspominaliśmy czasy WSP, ART. I co?. Już nigdy więcej. Jej już nie ma, nie ma Wojciecha Budzyńskiego, którego też bardzo lubiłaś. Pociesza mnie tylko myśl, że nie jesteś tam gdzie odeszłaś, sama. Masz wielu przyjaciół. Tylko nam będzie musiało wystarczyć wspomnienie.

Do spotkania kiedyś ……

Ja będę o Tobie pamiętać zawsze..

dr Teresa Cz. Malec