Mój kolega z ławy szkolnej, Tomek Chodnikiewicz, przyjaciel innego kolegi - Maćka Płażyńskiego został oskarżony przez sędzię o groźby karalne pod jej adresem. Tomek jest prezesem Spółdzielni "Świetlik" tej, która umożliwiała opozycjonistom przetrwanie ekonomiczne w czasach PRL-u. Wśród nich był też Donald Tusk.
Ubocznym efektem działań sędzi było to, że zwłoki matki osadzonego przez nią w areszcie oskarżonego przebywały przez 7 miesięcy w lodówce. Oburzony tą sytuacją Tomek zwrócił uwagę sędzi na makabryczność tej sytuacji i na konieczność rozrachunku z sumieniem. Sędzia poczuła się na tyle zagrożona tym rozrachunkiem, że doszła do wniosku, że Tomek groził jej zadaniem śmierci. 1 grudnia 2017 o godz 10:30 w sali 311 w Sądzie Rejonowym w Gdyni odbędzie się rozprawa.
Na miejscu tej sędzi siedziałbym cicho, chyba że bardzo chcę pokazać, że uważa tą sytuację za normę oraz nie rozumie oburzenia nią spowodowanego.
Prokuratura wzięła stronę sędzi i to ona oskarża Tomka, choć sprawy z art. 190 kk są z oskarżenia prywatnego. Tak z czystej spekulacji zastanawiam się co by było gdyby to Tomek oskarżył sędzię o dopuszczenie się groźby karalnej. Czy prokuratura sporządziłaby akt oskarżenia, czy też Tomek musiałby zrobić to samodzielnie?
Po rozprawie o godz 16:00 w Olivia Business Center ul. Grunwaldzka 472a odbędzie się spotkanie z marszałkiem seniorem Kornelem Morawieckim, którego bardzo zainteresował ten przypadek.
Tytuł spotkania "Sprawiedliwość jako dopełnienie wolności i solidarności".