Innymi słowy do mieszkania mego sąsiada mieli wparować policjanci i je przeszukać aby odnaleźć nośniki z logo, które (jak później sam UWM utrzymywał) było bezwartościowe. Mariusz Kowalewski ma dwoje dzieci, które wtedy miały po kilka lat. Przeszukanie mieszkania przez policję w poszukiwaniu logo musiałoby wywrzeć na nich piorunujące wrażenie. Co prawda Polska nie jest państwem totalitarnym, ale są miejsca, w której na dobre zasadziła się totalitarna mentalność. O ile wiem, prokuratura do wniosku się nie przychyliła. Trochę oleju w głowie tam mają. Przecież logo UWM było ciągle obecne na publicznie dostępnym nośniku, jakim była strona internetowa UWM, oraz w postaci plików do pobrania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.