"Najlepiej improwizacja wychodzi, gdy jest gruntownie przygotowana". Do takiego wniosku doszliśmy wczoraj z moim ulubiony kuzynem noszącym habit. Oto dowód - Dixie Dregs. Nota bene - wszyscy moi kuzyni są ulubieni. Wczoraj mieliśmy masówkę, bo jeden z nich miał 50 urodziny. Tam też iskrzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.